Sylwia Madeńska i Mikołaj Jędruszczak kontaktują się przez prawników. „Nie chcę sobie szarpać nerwów”

Oprac.: Aldona Łaszczka

Sylwia Madeńska
Sylwia MadeńskaAKPA

Sądowe batalie Madeńskiej i Jędruszczaka

My zerwaliśmy kontakt w sierpniu. Potem była sprawa z Oreo, która na przełomie września i października się zamknęłam. Byłam w szoku o tych niedawnych doniesieniach. Ale nic nie komentuję. Wszystkim zajmuje się prawnik, sędzia. Nie będę psuła sobie nerwów. Nie chciałam spotykać się z tym człowiekiem w sądzie, bo nie chciałam nigdy więcej spotykać go na swojej drodze. Ale zostałam do tego zmuszona, bo trzeba obnażyć kłamstwo. Dałam pełnomocnictwo prawniczce, ona się tym zajmuje.
To nie jest sto złotych, dwieście, pięćset czy tysiąc, tylko kwota sześciocyfrowa. Mija termin spłaty i zero odzewu. Brak jakiegokolwiek kontaktu, odpowiedzi na wysłane polecenie do zapłaty, jak się wtedy czujecie? Na początku to bezsilność, ale w pewnym momencie orientujecie się, że to wy jesteście poszkodowani w tej całej sytuacji i macie prawo upomnieć się o swoje.
Wszystko zależy od sędziego, od biegłego. Mam nadzieję, że to się wyjaśni jak najszybciej. Chciałabym, żeby jak najszybciej pokazano, że to wszystko jest wymyślone i jest kłamstwem. I chciałabym, aby ten człowiek już nigdy więcej nie mógł się wypowiadać na mój temat. Wydaje mi się, że każdy ma swoje małe problemiki i takie dodatkowe są zupełnie zbędne.
Paulina Sykut ma problemy ze snem po pracy na festiwalach!pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?