Miłość Sylwii Madeńskiej i Mikołaja Jędruszczaka zaczęła się w pierwszej polskiej edycji programu „Love Island. Wyspa miłości”. Opuścili program jako wygrani i zakochani, po czym postanowili ugruntować swój związek w 11. edycji „Tańca z gwiazdami”. Sylwia wzięła w niej udział jako trenerka i instruktorka tańca, niestety, zanim program dobiegł końca, zdążyła się rozstać ze swoim partnerem. Nie zaproponowano jej udziału w kolejnej edycji show, więc próbowała ratować sytuację, twierdząc, że sama zrezygnowała z powodów zdrowotnych, jednak i tak wszystko poszło w zapomnienie, gdy na pierwszy plan wysunęła się awantura o psa.
Sądowe batalie Madeńskiej i Jędruszczaka
Jeszcze za czasów swojego związku Madeńska i Jędruszczak kupili z hodowli rasową suczkę, której nadali imię Oreo. Po rozstaniu polubownie uzgodnili naprzemienną opiekę, jednak, zdaniem Sylwii, ustalenie przestało obowiązywać w chwili, gdy Jędruszczak naruszył je, zabierając Oreo do siebie i nie zwracając jej w ustalonym terminie. Madeńska twierdziła, że Oreo została uprowadzona i zapewniając, że kieruje się dobrem psa, postanowiła skierować sprawę na drogę sądową. W rozmowie z Jastrząb Post Sylwia ujawnia, że sprawa Oreo jest już zamknięta:
My zerwaliśmy kontakt w sierpniu. Potem była sprawa z Oreo, która na przełomie września i października się zamknęłam. Byłam w szoku o tych niedawnych doniesieniach. Ale nic nie komentuję. Wszystkim zajmuje się prawnik, sędzia. Nie będę psuła sobie nerwów. Nie chciałam spotykać się z tym człowiekiem w sądzie, bo nie chciałam nigdy więcej spotykać go na swojej drodze. Ale zostałam do tego zmuszona, bo trzeba obnażyć kłamstwo. Dałam pełnomocnictwo prawniczce, ona się tym zajmuje.
Obecnie w sądzie toczy się kolejna sprawa, tym razem o pieniądze. Jędruszczak twierdzi, że pożyczył byłej ukochanej grubszą sumę pieniędzy i nie zobaczył z niej ani grosza:
To nie jest sto złotych, dwieście, pięćset czy tysiąc, tylko kwota sześciocyfrowa. Mija termin spłaty i zero odzewu. Brak jakiegokolwiek kontaktu, odpowiedzi na wysłane polecenie do zapłaty, jak się wtedy czujecie? Na początku to bezsilność, ale w pewnym momencie orientujecie się, że to wy jesteście poszkodowani w tej całej sytuacji i macie prawo upomnieć się o swoje.
Madeńska zarzuty Jądruszczaka określa mianem kłamstwa, a jemu samemu zarzuca zbyt bujną wyobraźnię. Jak zapewnia w rozmowie z Jastrząb Post, liczy na to, że sąd stanie po jej stronie:
Wszystko zależy od sędziego, od biegłego. Mam nadzieję, że to się wyjaśni jak najszybciej. Chciałabym, żeby jak najszybciej pokazano, że to wszystko jest wymyślone i jest kłamstwem. I chciałabym, aby ten człowiek już nigdy więcej nie mógł się wypowiadać na mój temat. Wydaje mi się, że każdy ma swoje małe problemiki i takie dodatkowe są zupełnie zbędne.
Zobacz też:
Maciej Orłoś traci partnerów biznesowych. Przyszłość stanęła pod znakiem zapytania
Rhian Sudgen znów kusi. Fani nie kryli zachwytu
***








