Słynny aktor oświadczył się jej dla żartu. Zgodziła się, nie myśląc o konsekwencjach
Kazimierz Rudzki - wybitny aktor, znany m.in. z kultowego filmu "Nie lubię poniedziałku" - był przez kilka lat do szaleństwa zakochany w Danucie Szaflarskiej, która jednak nie dawała mu nawet cienia nadziei na związek. Miał 37 lat, gdy oficjalnie poprosił ją, aby została jego żoną, ale usłyszał stanowcze "nie". Tego samego dnia w akcie desperacji oświadczył się też innej kobiecie - Wali Ablewskiej - którą ledwo znał. Okazało się, że dobrze trafił.
Gdy pod koniec 1947 roku Kazimierz Rudzki oświadczył się poznanej w jednej z łódzkich restauracji kelnerce, wszyscy jego przyjaciele byli przekonani, że to żart. 35-letnia Waleria Ablewska wiedziała, że aktor kocha inną kobietę, bo... sam jej to powiedział tego wieczora. Wyznał, że ma złamane serce, bo właśnie dostał kosza od koleżanki z teatru, Danuty Szaflarskiej.
Wala - chcąc zrobić mu przyjemność - przyjęła oświadczyny, nie myśląc o konsekwencjach.
Następnego dnia Kazimierz Rudzki wrócił do lokalu z bukietem róż i jeszcze raz zaproponował kelnerce, by wybrali się razem w podróż przez życie. Trzy miesiące później - 23 marca 1948 roku - w obecności przyjaciela aktora z lat szkolnych oraz kierownika łódzkiego USC przysięgli sobie dozgonną miłość.
Związkowi gwiazdora "Nie lubię poniedziałku" z młodszą od niego o trzy lata Walą Ablewską nikt ze znajomych aktora nie dawał najmniejszych szans, tymczasem okazało się, że byli sobie po prostu przeznaczeni.
"Pod wpływem oryginalnej urody Wali szybko zapomniał o Danusi Szaflarskiej" - stwierdził Erwin Axer na kartach książki "Wspomnienia o Kazimierzu Rudzkim".
"Było to jedno z nielicznych udanych małżeństw, jakie znam. Wala umiała stworzyć Kazikowi idealne warunki do pracy, odsuwając od niego wszelkie troski dnia codziennego. Zawsze pogodna, wesoła, towarzyska, uczynna, przez wszystkich lubiana. Przeżywała wraz z nim jego sukcesy i porażki. Była Kaziowi najbliższym człowiekiem i najlepszym przyjacielem" - wyznała siostra Rudzkiego, Helena Głowacka, w cytowanej już książce.
"Wielka szkoda, że nie dane im było zostać rodzicami. Cóż, za późno na siebie trafili" - dodała.
Historia Kazimierza i Walerii zakończyła się 2 lutego 1976 roku. Tego dnia aktor przegrał walkę z poważną chorobą. Żona była przy nim do końca.
"W styczniu odwiedziłem Kazia w szpitalu. Wala udawała, że nie wie o zbliżającym się końcu, Kazik natomiast udawał, że jej wierzy" - opowiadał biografom Rudzkiego Stanisław Jankowski, który przez pół wieku należał do grona najbliższych przyjaciół aktora.
"Leżał, półsiedząc, oparty o poduszki. Wypytywał o Warszawę, którą kochał, o znajomych, o projekty na przyszłość. W pewnym momencie Wala dała mi znak oczami, że już czas. Kazik powiedział mi na pożegnanie, że najbardziej ceni sobie w życiu wierność i przyjaźń. To było nasze ostatnie spotkanie" - wspominał Jankowski na kartach "Wspomnień o Kazimierzu Rudzkim".
Waleria Rudzka przeżyła ukochanego męża o dokładnie dekadę. Odeszła 15 października 1986 roku. Spoczęła obok Kazimierza na Powązkach.
Źródło: Książka "Wspomnienia o Kazimierzu Rudzkim", wyd. 1981
Zobacz też:
Viki Gabor zabrała głos ws. koncertowej akcji z wodą. Opowiedziała krytykom
Małgorzata Opczowska dzieli się wielką radością. To nie były plotki o synu