Sławomir i Kajra mają pełne ręce roboty. "Praca 72 godziny na 24"
Sławomir Zapała (42 l.) i Magdalena Kajrowicz (41 l.) lubią podkreślać, że sława nie przewróciła im w głowach, na co dzień żyją skromnie, a ich ulubiony autem jest wiekowy Volkswagen Golf 3. Prawda wygląda jednak inaczej. Jak właśnie ujawnili, był czas, gdy praca pochłaniała ich tak bardzo, że nie mieli nawet czasu na prawdziwe życie.
Sławomir Zapała i Magdalena Kajrowicz są z wykształcenia aktorami z dyplomami krakowskiej PWST, gdzie uczuli ich między innymi Jerzy Stuhrdy i Anna Dymna, jednak przepustką do show biznesu okazały się dla nich białe garnitury i wąsy.
Po zmianie wizerunku, Sławomir i Kajra podbili branżę disco polo, chociaż oni sami wolą termin "rock polo".
Para, która praktycznie się nie rozstaje, łącząc życie zawodowe z prywatnym, wspominała w wywiadach, że chcąc wykorzystać swoje pięć minut, harowali tak, że na nic innego nie starczało im czasu. Jak wspominał Zapała w rozmowie z Plejadą:
"Nie było czasu nawet, żeby wejść do studia. Był taki moment, kiedy praca przejęła życie. Żyliśmy już dla pracy, było tyle propozycji i bardzo się cieszę, że przeszliśmy ten okres cało i zdrowo. I że nadal jesteśmy razem. Nigdy więcej nie chcielibyśmy tyle pracować".
W 2017 roku Jacek Kurski, pełniący wtedy stanowisko prezesa TVP, wpadł na pomysł, by Sławomir został gwiazdą koncertu sylwestrowego w Zakopanem. Nie zabrakło opinii, że wypadł lepiej niż Louis Fonsi ze swoim "Despacito".
Od sylwestrowego wykonania "Miłości w Zakopanem" zaczęła się telewizyjna kariera Kajry i Sławomira. Postali propozycję poprowadzenia programu rozrywkowego "Big Music Quiz" w TVP, a potem reaktywowanego po 10 latach show "Tak to leciało”, posypały się propozycje koncertowe. Jak ujawnia Kajra, ledwo to wszystko przetrwali:
"Ilość snu, braku jedzenia i wszystkich kłopotów, które gdzieś tam się zbierały… Właściwie nasi muzycy w pewnym momencie mówili, że z nami się nie da pogadać. My pracowaliśmy właściwie 72 godz. na 24. Przez cztery lata mieszkaliśmy w busie”.
Z czasem zrozumieli, że muszą znajdować jednak czas na odpoczynek i naładowanie akumulatorów. Doszli nawet do wniosku, że nic strasznego się nie stanie, jeśli nie będą koncertować codziennie, tylko na przykład w weekendy.
Chociaż, jak przyznaje Sławomir, to oznacza, że z pewnych przyjemności i tak trzeba zrezygnować:
"Pamiętam kilka takich sezonów koncertowych, gdzie jechałem w busie i patrzyłem na ludzi, którzy siedzą przy domu w sobotę, palą grilla. Ja od lat nie miałem takiej możliwości. Ten moment zatrzymania był nam potrzebny".
Zobacz też:
Kajra nie lubi swojego prawdziwego imienia. Przestała na nie reagować
Sławomir i Kajra zaliczyli niezłą wpadkę. Tego nikt się po nich nie spodziewał