"Sanatorium miłości": Walentyna Kozioł
"Sanatorium miłości" to program, który na przestrzeni ostatnich lat dostarczył widzom wielu emocji. Z jednej strony jest to format nastawiony na rozrywkę. Pełni optymizmu uczestnicy zgłaszają się do telewizji w nadziei na odnalezienie swojej drugiej połówki. Z drugiej strony, dojrzali ludzie dźwigają ze sobą bagaż doświadczeń, wśród których nierzadko dominują te bolesne. Dla części kuracjuszy pobyt w sanatorium jest nie tylko okazją do zadbania o swoje zdrowie fizyczne, ale również psychiczne. Już wiele razy byliśmy świadkami tego, jak szczere rozmowy uczestników z Martą Manowską uzdrawiały ich dusze.
Walentyna Kozioł, którą poznaliśmy dzięki jej udziałowi w pierwszej edycji "Sanatorium miłości" również ma za sobą trudną przeszłość. Życie bardzo mocno doświadczyło 70-latkę oraz jej bliskich. Jej mama została wywieziona na Syberię. Na obczyźnie musiała samotnie wychowywać trójkę dzieci. Później poślubiła Rosjanina. Małżeństwo miało dać jej poczucie bezpieczeństwa. Niestety rodzina wiodła bardzo ubogie życie.
Z pierwszych lat życia mam niewiele wspomnień, ale pozostał we mnie obraz wielkiej biedy, z jaką musiała sobie radzić moja rodzina. Długo się wstydziłam tego, jak mało mieliśmy i bywaliśmy głodni
W wieku 6 lat uczestniczka "Sanatorium miłości" wróciła do Polski. Traumatyczna przeszłość nie dawała jej o sobie zapomnieć przez całe życie. W końcu podjęła decyzję o napisaniu książki poświęconej dramatowi, przez który przeszła jej matka. Niedawno zakończyła pracę nad pisaniem "Z ziemi nieludzkiej do Polski".
Czułam, że muszę spisać historię życia mojej rodzicielki - dziewczyny z dobrego domu, która została wywieziona na Syberię. Pokazałam całą biedę i trudności, z jakimi się zmagała na co dzień. Niczego nie upiększałam, nic nie dodałam...

"Sanatorium miłości". Walentyna w fatalnym stanie
Walentyna Kozioł pisała książkę przez bardzo długi czas. Pomimo upływu lat wspomnienia nadal były dla niej bardzo bolesne. 70-latka nie mogła zapanować nad targającymi nią emocjami.
Za każdym razem, gdy wracałam do wspomnień, zaczynałam płakać. Serce kołatało w piersi jak szalone, ale pisałam dalej. To trwało miesiącami
Pisanie książki bardzo mocno odbiło się na zdrowiu psychicznym Walentyny Kozioł. 70-latka zorientowała się, że dzieje się z nią coś złego. Podjęła decyzję o rozpoczęciu terapii. Sięgnęła także po leki uspokajające.
Książka poszła do druku, a ja nie mogłam się uspokoić. Ciągle czułam się roztrzęsiona, drżały mi dłonie, nie mogłam spać. W końcu zaczęłam chodzić do psychologa, brać leki uspokajające. To mi pomogło odzyskać równowagę
Pomimo trudów i wyrzeczeń, które towarzyszyły powstawaniu książki, uczestniczka 1. edycji "Sanatorium miłości" nie żałuje, że podjęła się tego projektu.
Moja mama jest tego warta. Można powiedzieć, że to jest prezent dla niej i dla mnie
Wspaniałym zwieńczeniem pracy nad książką było przyjęcie urodzinowe na cześć seniorki. Walentyna Kozioł niedawno skończyła 70 lat. Z tej okazji spotkała się z przyjaciółmi i rodziną w restauracji.
To dla mnie piękny moment. Żałuję, że mama nie dożyła tej chwili, ale wierzę, że byłaby ze mnie dumna

Zobacz też:
Krystian Ochman podbił serca całej Europy. "To nowy Andrea Bocelli"
Michał Szpak osądził występ Krystiana Ochmana. Doszło do niezwykłego zbiegu okoliczności
Krystian Ochman śpiewa o rzece? Niebywałe, o czym naprawdę opowiada tekst piosenki
