W rozmowie z "Newsweekiem" Rozenek, matka dwójki chłopców: sześcioletniego Stasia i dwuletniego Tadzia, nie ukrywa, że jej dzieci przyszły na świat w wyniku zapłodnienia in vitro, którego od dawna była żarliwą zwolenniczką. "Co jest złego w metodzie, która jeśli została przeprowadzona w sposób prawidłowy, jest etyczna? Nie zrozumie tego nikt, kto nie mógł mieć dzieci" - mówi.
A jednak, mimo iż jej pociechy były przez rodziców chciane i wyczekiwane, celebrytka nie idealizuje bycia mamą. "Pierwsze pół roku to jest dramat. Żeby nie powiedzieć: rok" - wypala bez ogródek. "Ale drugie dziecko to pikuś przy pierwszym" - dodaje.
"Siedzenie plackiem w domu" szybko jej się jednak znudziło. Wzięła się więc za pisanie doktoratu na temat rozdzielności majątkowej z wyrównaniem dorobków. "To nie było tak strasznie absorbujące, a dawało mi poczucie, że się rozwijam" - opowiada dziś.









