Ostatnie dni spędzała z rodziną w Portugalii, ale myślami była już w Polsce.
"Skończył mi się urlop wychowawczy, wracam do pracy w Teatrze Narodowym" - powtarza ostatnio w wywiadach.
Ten formalny powrót Małgorzaty Kożuchowskiej po urodzeniu i odchowaniu Jana Franciszka (4 l.) miał nastąpić już we wrześniu, ale, jak udało się dowiedzieć "Życiu na Gorąco", aktorka jest ostrożna w przyjmowaniu proponowanych jej ról i nie zgodziła się na to, co ostatnio jej zaoferowano.
"Rozmawiałem już z nią o tym" – mówi tygodnikowi Jan Englert – dyrektor Teatru Narodowego.
U większości aktorów młodego pokolenia budzi respekt.
"Małgosia czeka na odpowiednią rolę i jest to sprawa zrozumiałych i chwalonych przeze mnie ambicji. Cieszę się, że takie ambicje ma" – podkreśla.
Tym samym zamyka usta tym, którzy krytykują aktorkę za to, że niestarannie przygotowuje się do gry w teatrze, a jej występy przypominają role serialowe.
Tak pięć lat temu podsumował Kożuchowską Jacek Wakar, krytyk teatralny związany z Polskim Radiem, który widział ją w roli Maggie w sztuce "Kotka na gorącym, blaszanym dachu".
"Pozbawiona oparcia w reżyserze Małgorzata Kożuchowska sprowadza dramat Maggie do wymiaru telenoweli. Wypada płasko i minoderyjnie, jakby wciąż zabiegała o sympatię widzów. Klęska tej roli powinna być dla zdolnej aktorki sygnałem ostrzegawczym, że jednak trudno żenić 'Rodzinkę. pl' z graniem poważnych ról na scenie. Seriale usypiają, odbierają czujność" – ocenił.
Kilka miesięcy później aktorka zrezygnowała z pracy w Narodowym. Zastąpiła ją Edyta Olszówka, którą w tym spektaklu oceniono równie surowo.

Tęskniła za panią w kasie teatru
Wtedy też okazało się, że Małgorzata jest w ciąży. Czekając na Jasia Małgorzata Kożuchowska zagrała jedynie w "Prawie Agaty" i był to początek jej współpracy ze stacją TVN.
Po urodzeniu synka wróciła najpierw na plan "Rodzinki.pl”, na który zabierała synka i karmiła go piersią, a potem dostała główną rolę w serialu TVN "Druga szansa".
Mimo nawału pracy przed kamerą, tęskniła za Teatrem Narodowym, za kolegami ze sceny a nawet za panią z kasy biletowej, u której jej przyszły mąż - Bartek zostawiał kiedyś kwiaty i liściki miłosne z nadzieją, że trafią do jej rąk.
Pierwsze sygnały o chęci powrotu zaczęła wysyłać do dyrektora Englerta już rok temu, a teraz oboje czekają na odpowiedni moment.
Chodzi o rolę, która będzie satysfakcjonująca i teatr i aktorkę.
"Jeśli taka oferta się znajdzie, ja nie będę protestował, bo przecież Małgorzata Kożuchowska to osoba, którą ludzie chcą oglądać i „na nią” kupią bilety" – mówi Jan Englert i zaznacza: "Traktuję Kożuchowską jak każdą inną aktorkę. Nie planuję repertuaru pod żadnego aktora. To nie jest teatr, który potrzebuje gwiazdy. On ma swoją misję, etos i renomę. I tego chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć…".
Co na to aktorka?
"Nie jest mi wszystko jedno w czym gram. Chcę grać to, co mnie interesuje. Mam ciekawość tego co mnie czeka, co do mnie przyjdzie po tej przerwie, jak się odnajdę. Jestem już inna. Nie mam w sobie lęku. Nie chcę być już tylko elementem przedstawienia ani odtwórcą. Jestem twórcą" – mówi odważnie Małgorzata.




***








