Reklama
Reklama

Piotr Wysocki zginął tragicznie w pożarze. Prokuratura wkroczyła do akcji. Sąsiedzi zaczęli mówić

Piotr Wysocki zmarł tragicznie w minioną niedzielę. Informacja ta wstrząsnęła fanami "Czterech pancernych i psa", w których aktor grał. Teraz głos w sprawie zabrali sąsiedzi gwiazdora...

W niedzielny poranek d domu aktora Piotra Wysockiego wybuchł pożar. Na miejscu zjawiło się aż 30 strażaków. Jednak mężczyzny nie udało się uratować.

Piotr Wysocki nie żyje

"Niestety wskutek zdarzenia śmierć poniosła jedna osoba. W tej chwili ustalamy, kto to był. Przypuszczamy, że mógł to być 87-letni mieszkaniec tego domu" - poinformowała asp.szt. Edyta Żur, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Opolu Lubelskim.

Na miejscu pojawiła się policja oraz prokurator. To oni mają ustalić okoliczności tego tragicznego zdarzenia. Wiadomo było, że stan aktora w ostatnich latach mocno się pogorszył...

Reklama

"W ostatnim czasie miał już problemy zdrowotne. Nie chodził, poruszał się na wózku inwalidzkim" - powiedziała dziennikarzom portalu opole.24wspolnota.pl mieszkanka miejscowości.

Teraz w "Fakcie" zaczęli wypowiadać się sąsiedzi aktora, którzy są wstrząśnięci tą tragedią...

"Lubił panującą tu ciszę i spokój. Jak mówił, pomagało mu się to uczyć ról teatralnych. A poza tym, miał blisko do teatru w Lublinie i do Kazimierza Dolnego, gdzie kiedyś często bywał" – mówią w tabloidzie sąsiedzi. 

Mężczyzna ponoć bardzo szybko zżył się z lokalną społecznością:

"Jak ludzie usłyszeli, że aktor z "Czterech pancernych" zamieszkał u nas, każdy chciał z nim pogadać. A on nie stronił od ludzi. Chętnie opowiadał, dzielił się historiami, anegdotami ze swojego życia. Słuchało się go z przyjemnością, bo miał prawdziwy talent gawędziarski. Nieraz podkreślał, że miał piękne życie..." - zdradził pan Marek, mieszkający kilka domów dalej.

To właśnie on opiekował się aktorem od kilki lat, gdy jego stan zaczął gwałtownie się pogarszać

"To właśnie pan Marek od trzech lat regularnie opiekował się schorowanym aktorem. Odwiedzał go co najmniej dwa razy dziennie. Przynosił jedzenie, woził na zakupy, do banku. Ostatnio Piotr Wysocki mocno podupadł na zdrowiu. Miał ogromne kłopoty z chodzeniem. Poruszał się na wózku albo przy pomocy chodzika. Ale optymizm go nie opuszczał. Ciągle miał wielką wolę życia" - czytamy w "Fakcie". 

Synowie aktora chcieli go ponoć zabrać do siebie. W grę wchodziło także przeniesienie do domu opieki w Skolimowie, Wysocki nie chciała jednak nawet o tym słyszeć. Tak sąsiad wspomina ich ostatnie spotkanie"

"Odwiedziłem go w sobotę po południu. Przyniosłem mu jedzenie, napaliłem w piecu. Leżał w łóżku i oglądał telewizję, bo to było jego główne zajęcie ostatnio. Pogadaliśmy i poszedłem do domu. Rano dowiedziałem się, że nie żyje" - wyjawił ze łzami w oczach Marek Rosiński.

Jak donoszą media, aktor zatruł się czasem. Pożar prawdopodobnie zaczął się od spięcia w lampce nocnej. Aktor zmarł we śnie...

"W tajemnicy, z jego synami i sąsiadami przygotowywaliśmy mu urodziny. 17 kwietnia skończyłby 87 lat. Niestety los chciał inaczej i go zabrał..." - dodał zdruzgotany sąsiad.

Zobacz też:

Nie żyje Wojciech Misiuro. Aktor, mim i choreograf miał 71 lat

Nie żyje Adam Bronikowski. Słynny prezenter TVP miał 86 lat

Nie żyje aktor współpracujący z Keanu Reevsem. Miał 60 lat

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Wysocki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy