Piotr Siwkiewicz: gwiazda lat 80.
W połowie lat 80. ubiegłego wieku w rankingach najlepiej rokujących młodych polskich aktorów liczyły się tylko dwa nazwiska: Katarzyna Figura i Piotr Siwkiewicz. Oboje - zanim w 1985 roku ukończyli warszawską szkołę teatralną - mieli już na swoich kontach role, których mogli im pozazdrościć nie tylko koleżanki i koledzy z uczelni, ale też aktorki i aktorzy z dużo większym doświadczeniem.
Kiedy w 1987 roku razem wystąpili w "Pociągu do Hollywood", cała Polska wręcz oszalała na ich punkcie, a grani przez nich Mariola Wafelek i Piotruś stali się (i wciąż nimi są) postaciami kultowymi. O ile Katarzyna Figura wykorzystała swoją szansę na wielką karierę i do dziś jest jedną z największych gwiazd naszego kina, o tyle Piotr Siwkiewicz... przepadł.

Zmienił nazwisko na Shivak
Dla filmu odkrył Piotra Radosław Piwowarski. Trzy swoje najlepsze kreacje aktor stworzył w reżyserowanych właśnie przez niego produkcjach. Role "Ringa" w "Yesterday", Piotrusia w "Pociągu do Hollywood" i Marcysia w "Marcowych migdałach" dały Siwkiewiczowi niewyobrażalną popularność i uznanie krytyki. Przyniosły mu też sławę poza granicami Polski...
Taki początek może być rodzajem trampoliny. Jest się od czego odbić, zwłaszcza że w tym zawodzie nie ma przecież żadnych wymiernych kryteriów
Po paryskim przeglądzie filmów Piwowarskiego jedna z najlepszych francuskich agentek zaoferowała Piotrowi kontrakt, a on - omamiony obietnicami ról w międzynarodowych produkcjach - zmienił nazwisko na Shivak i wyjechał do Paryża. Stolicę Francji znał jak własną kieszeń, bo wcześniej przez dwa lata był stypendystą Conservatoire National Supérieur D’art Dramatique.
Paryż od dawna figurował na mapie mojego życia i kwestią czasu było, kiedy się tam przeniosę

Nie umiał pomóc szczęściu
Niestety, role, które zagrał po przeprowadzce do Paryża i które miały przynieść mu rozgłos na całym świecie oraz utorować drogę do Hollywood, okazały się jedynie gościnnymi rólkami w marnej jakości francuskich serialach. O mityczną "Fabrykę Snów" udało mu się jedynie otrzeć, grając epizodzik w jednym z odcinków amerykańskiego serialu dla młodzieży "Nancy Drew".
W 1991 roku Piotr wystąpił jeszcze w Polsce w "Obywatelu świata" Rolanda Rowińskiego i na dziesięć lat po prostu zniknął. Przyznał później, że nie umiał pomóc szczęściu i bić się o role, więc być może dlatego nie zrobił kariery, jaką mu wróżono.
Wydaje mi się, że wyniosłem z domu reguły walki na zdrowych zasadach - osiągać cele nie kosztem innych. W show-biznesie sukces kojarzony jest, niestety, z moralną dwuznacznością, z czym ja nie zamierzam się identyfikować
We Francji aktor wiódł bardzo spokojne życie. Poznawał ludzi, urządzał przyjęcia, których punktem kulminacyjnym zawsze był wjazd na stół półmiska ze schabem po chińsku à la Shivak, biegał po galeriach i muzeach, chodził do teatru i - jak żartuje - udawał, co robią w Paryżu wszyscy prawdziwi faceci, że w ogóle nie interesuje się modą.

Między Paryżem a Warszawą
Do Polski Piotr zdecydował się wrócić dopiero w 2001 roku. Dostał wtedy rolę w serialu "Więzy krwi". Uznał, że musi powalczyć o karierę w kraju, skoro we Francji nie powiodło mu się tak, jak sobie to wymarzył. Na wszelki wypadek nie zwolnił jednak definitywnie swojego paryskiego lokum...
Mieszkam w Siedlcach, Paryżu i Warszawie, ale będę musiał opuścić Siedlce, bo męczą mnie dojazdy pociągami do stolicy
Kiedy Piotr Siwkiewicz na dobre wrócił do kraju po kilkuletnim pobycie na emigracji we Francji, w niczym już nie przypominał chłopaka, jakim był, gdy opuszczał Polskę. Sporo przytył, jego twarz mocno się zaokrągliła, a młodzieńczy urok ulotnił się na dobre. Aktor co prawda - jak sam mówił - nabrał tzw. warunków, ale to nie wystarczyło, by odzyskać sympatię widzów. Przez pewien czas próbował odcinać kupony od swych dawnych ról, a zwłaszcza od roli Piotrusia z "Pociągu do Hollywood", i uczestniczył razem z Katarzyną Figurą w różnego rodzaju imprezach filmowych i festiwalach w charakterze... ciekawostki.

Piotr Siwkiewicz: to nie koniec kariery?
Jego usilne próby odbudowy kariery nie wypaliły przede wszystkim dlatego, że polscy producenci i reżyserzy mieli zapomnianemu przez widzów Piotrowi Siwkiewiczowi do zaoferowania jedynie gościnne epizody w serialach. Wystąpił m. in. w "M jak miłość", "Plebanii", "Ojcu Mateuszu", "Komisarzu Aleksie" i "Pierwszej miłości".
Na szczęście dostał możliwość spełniania swych zawodowych ambicji w teatrze. W 2003 roku zdobył angaż w stołecznym Teatrze Dramatycznym, na scenie którego gra wręcz na potęgę. Obecnie w repertuarze Dramatycznego jest aż jedenaście spektakli z jego udziałem! Piotr Siwkiewicz nie traci nadziei na to, że polskie kino jeszcze się o niego upomni...
Myślicie, że ma jeszcze szansę na odzyskanie popularności, jaką cieszył się trzy i pół dekady temu?





Zobacz też:W jakim stanie jest Lech Wałęsa? "Odczuwam, odrywanie ciała od kości"Nowe zasady kwarantanny. Ile teraz trwa przymusowa izolacja?Borki Nizińskie. Ksiądz uciekł z kościoła. Miał być na kwarantannie, a odprawiał mszęLitwa. Z powodu braku personelu bezobjawowo chorzy na COVID-19 mogą pracowaćAdam Niedzielski: w tym tygodniu przekroczymy 50 tys. dziennych zakażeń koronawirusem








