Paulina Młynarska o chorobie dwubiegunowej taty
Paulina Młynarska spędziła dzieciństwo z ojcem cierpiącym na chorobę afektywną-dwubiegunową. Wojciech Młynarski w stanach remisji był ciepły i opiekuńczy, ale podczas silnych napadów niekontrolowanej złości zamieniał się w człowieka, który budził w córce lęk.
A co może myśleć sześciolatka, którą goni dorosły wielki mężczyzna? Musi przed nim uciekać najszybciej jak się da, jednocześnie szukając nory, żeby się bezpiecznie skryć. Mężczyzna ma obłęd w oczach, 190 cm wzrostu i jest jej ojcem. Uwielbianym. Ukochanym, super tatusiem, który teraz, nie wiedzieć czemu, goni ją i krzyczy, że jak ją złapie, to zabije
Trudną sytuację w domu potęgował wówczas niski poziom świadomości choroby oraz brak wiedzy czy narzędzi do jej leczenia. Przez długi czas nikt nie wyjaśnił ani jej, ani rodzeństwu, co jest prawdziwą przyczyną zachowania taty.
Komu przyszłoby do głowy, żeby wysyłać mnie, kilkulatkę z ojcem w trasę koncertową, żebym pilnowała, żeby nie narozrabiał? Kończyło się tak, że porzucał mnie w hotelowym pokoju bez jedzenia i picia albo zapomniał mnie zabrać z jakiejś garderoby i ktoś znalazł mnie zakopaną pod płaszczami
Dziennikarka nie ma żalu do dorosłych, którzy przecież powinni chronić najmłodszych, ale uważa, że winny sytuacji był cały system, który pozostawał bierny wobec przemocy.
W Polsce wciąż panuje dulszczyzna. "Nie mów nikomu, co się dzieje w domu" przecież to hasło nadal wyszywa się na makatkach i wiesza nad kuchennym stołem. I ja też grałam w tę grę, jak cała moja rodzina
Paulina Młynarska przyznała, że traumy z dzieciństwa udało jej się przepracować dzięki wieloletniej psychoterapii indywidualnej i grupowej. Prezenterka od kilku lat mieszka w Grecji, gdzie spełnia się jako instruktorka jogi. Medytacja i praca z ciałem okazały się niezwykle pomocne w tym procesie.
"Wariatka, ma chorobę dwubiegunową po ojcu"
W najnowszej książce "Okrutna jak Polka" Młynarska porusza temat hejtu pomiędzy kobietami. Jej zdaniem pasywno-agresywne "dobre rady" są jedynie metodą wyładowania na innych swojej frustracji.
Dojedziemy każdą, która nas rozdrażni albo stanie nam na drodze. Albo przynajmniej ją pouczymy, "dobrze" jej doradzimy, żeby sobie nie myślała, że sama wie, co ma robić. Upokorzymy, wyśmiejemy, zhejtujemy, nie przepuścimy okazji, by boleśnie dowalić. A im jesteśmy zajadlejsze wobec innych, tym większej nienawiści i pogardy wobec nas samych to dowodzi
Tuż po publikacji dziennikarka spotkała się w sieci... właśnie z opisywanym hejtem. Nie tylko pod swoim adresem, ale również swojego chorego rodzica. Paulina została nazwaną "wariatką, która ma chorobę dwubiegunową po ojcu".
Prezenterka nie wytrzymała i zabrała głos w oficjalnym oświadczeniu. Uznała, że takie stygmatyzowanie jest wyjątkowo okrutne.
Coś powiem na ten temat. Nie mam na szczęście tej bardzo poważnej, strasznej dla osoby chorej i jej otoczenia, przypadłości. Jednak, czynienie inwektywy z choroby, jest rzeczą wyjątkowo okrutną wobec osób nią dotkniętych. Wyjątkowo podłe to
Młynarska wytłumaczyła, że dzisiaj z powodzeniem można już leczyć objawy ChAD, która nie wyklucza człowieka z możliwości twórczej pracy. Gorzej jednak z głupotą i nienawiścią...
Nikt nie wybiera sobie choroby psychicznej. Sama zaś choroba nie wyklucza pracy twórczej i nie odbiera człowiekowi prawa do swobody wypowiedzi. Chorobę afektywną dwubiegunową na szczęście można dziś bardzo skutecznie leczyć. Gorzej z głupotą i afektywną, jednobiegunową nienawiścią. Dziękuję za uwagę
"Słuszny, bardzo trafny komentarz. Odważny, szczery i bezceremonialny. Taki lubię. Gratulacje dla Pani za siłę słowa, inteligencję. Bardzo doceniam" - wspierają gwiazdę fani.
Zobacz też:
Paulina Młynarska ostro o skandalu z przemocowym reżyserem: "Dziadersi niereformowalni!"
Edward Miszczak wydał oświadczenie w sprawie swojego odejścia. Jego słowa zaskakują
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!









