Reklama
Reklama

Pamiętacie? Polskie gwiazdy lat 90-tych na Eurowizji - Steczkowska, Jopek i...

Fenomenalny, ale jednocześnie nieoczekiwany sukces Edyty Górniak podczas Eurowizji w 1994 sprawił, że poprzeczka dla kolejnych reprezentantów naszego kraju została ustawiona ekstremalnie wysoko. Nic więc dziwnego, że co roku zachodzono w głowę, kto mógłby tym razem skutecznie powalczyć o zadowalającą pozycję w konkursie. Z perspektywy czasu niektóre z tych wyborów mogą wydawać się zaskakujące, ale przecież rok w rok posyłano największe polskie gwiazdy albo przynajmniej te najbardziej obiecujące nazwiska rodzimej sceny muzycznej. O niektórych z nich zdążyliśmy już zapomnieć! A wy pamiętacie polskich reprezentantów na Eurowizji z lat 90-tych?

Fenomenalny, ale jednocześnie nieoczekiwany sukces Edyty Górniak podczas Eurowizji w 1994 sprawił, że poprzeczka dla kolejnych reprezentantów naszego kraju została ustawiona ekstremalnie wysoko. Nic więc dziwnego, że co roku zachodzono w głowę, kto mógłby tym razem skutecznie powalczyć o zadowalającą pozycję w konkursie. Z perspektywy czasu niektóre z tych wyborów mogą wydawać się zaskakujące, ale przecież rok w rok posyłano największe polskie gwiazdy albo przynajmniej te najbardziej obiecujące nazwiska rodzimej sceny muzycznej. O niektórych z nich zdążyliśmy już zapomnieć! A wy pamiętacie polskich reprezentantów na Eurowizji z lat 90-tych?

Justyna Steczkowska - 1995

Fani Justyny, nie zrozumcie nas źle - nie uważamy, że jest zapomnianą gwiazdą. Ale już jej występ na Eurowizji i sam fakt, że reprezentowała nasz kraj w tym konkursie w 1995... Czy ktoś naprawdę to jeszcze pamięta? Nie da się ukryć, że startując rok po Górniak, Steczkowska była po prostu skazana na porażkę i nie było w tym jej żadnej winy. Sama zresztą chyba nawet nie zamierzała naginać swojego artyzmu do zasad komercyjnej imprezy i zaprezentowała hipnotyzujące wykonanie utworu "Sama" (sprawdź!). Zarówno kompozycja, jak i dość mroczny występ zagwarantowały jedynie 18. pozycję na 23 możliwe, ale od ponad 25 lat fani Eurowizji nie mają wątpliwości, że Justyna po prostu wyprzedziła swoją epokę. "Nie będę uprawiać duchowej prostytucji" - komentowała wynik osiągnięty w Dublinie Steczkowska. Cokolwiek miała na myśli, zgadzamy się!

Reklama

Kasia Kowalska - 1996

Kolejna gwiazda, która w latach 90-tych osiągnęła absolutny szczyt popularności i odniosła wówczas tyle sukcesów, że Eurowizja jest zaledwie przecinkiem w jej biografii, to Kasia Kowalska. Piosenkarka była wtedy oczywistym wyborem - fenomenalny debiut z albumem "Gemini", kilkaset tysięcy sprzedanych płyt, dwa Fryderyki i głos, który hipnotyzował miliony Polaków. Na potrzeby konkursu w Oslo powstała kompozycja "Chcę znać swój grzech" (posłuchaj!), która - podobnie jak w przypadku Steczkowskiej - świadomie nie wpisywała się w panujące na Eurowizji trendy. Występ Kowalskiej nie zrobił furory, aczkolwiek udało jej się poprawić pozycję sprzed roku i ostatecznie wylądowała na 15. miejscu. Choć nie ma się czego wstydzić, Kowalska rzadko wraca do tego epizodu swojej kariery, a samego utworu "Chcę znać swój grzech" nie zaśpiewała już nigdy więcej. Z tego też powodu ląduje w naszej galerii zapomnianych - nie gwiazd, ale piosenek i eurowizyjnych występów.

Anna Maria Jopek - 1997

Anna Maria Jopek i Eurowizja w jednym zdaniu brzmi dość abstrakcyjnie, ale jednak! Jazzowa legenda polskiej sceny muzycznej tak właśnie zaliczyła swój wielki start w branży - od reprezentowania Polski w najbardziej kiczowatym i komercyjnym konkursie na świecie. Wybór nieznanej wówczas jeszcze wokalistki mógł być zaskakujący, ale jej umiejętności dawały nadzieję, że odnajdzie się na wielkiej scenie. Występ z utworem "Ale jestem" (sprawdź!), choć bardzo skromny i niszowy, nie odniósł porażki, którą można by przewidywać na papierze. Jopek wróciła z Dublina z niezłym, 11. miejscem i, jak sama potem przyznała, otworzyło jej to wiele drzwi i możliwość podpisania korzystnego kontraktu z jedną z wytwórni. Podczas swojej imponującej solowej kariery wokalistka wydała wiele fantastycznych płyt, które pozwoliły wszystkim zapomnieć o jej komercyjnym epizodzie z Eurowizją i nic dziwnego - to była jedynie przystawka.

Sixteen - 1998

Komu jeszcze zdarza się zanucić przebój Sixteen "Twoja lawa?" (sprawdź!) albo "Obudź mnie Wenus" (posłuchaj!)?! Popowy zespół i jego frontmenka Renata Dąbkowska przebojem wdarli się na listy przebojów w 1997, szybko zgarniając pochwały krytyków i efektowny wynik 100 tysięcy sprzedanych płyt. Mimo tak oczywistego sukcesu, wybór Sixteen do reprezentowania Polski na Eurowizji w 1998 był mocno kontrowersyjny. Dokonała go bowiem za zamkniętymi drzwiami pięcioosobowa komisja TVP, a gazety sugerowały, że wszystko było ustawione. W atmosferze skandalu Sixteen poleciał na konkurs do angielskiego Birmingham z piosenką "To takie proste" (sprawdź!) i wbrew jej tytułowi, podbicie serc widzów Eurowizji okazało się zadaniem przerastającym zespół. Dąbkowska i jej koledzy uplasował się dopiero na 17. miejscu. Zaledwie półtora miesiąca później zmarł lider zespołu i kompozytor ich przebojów, Jarosław Pruszkowski, co doprowadziło do rozpadu grupy. Reaktywacje w kolejnych latach ciężko zaliczyć do udanych i wkrótce o Sixteen słuch kompletnie zaginął.

Mietek Szcześniak - 1999

W 1998 cała Polska śpiewała "Dumkę na dwa serca" (posłuchaj!) po brawurowym wykonaniu tego utworu Edyty Górniak i Mietka Szcześniaka. Wokalista z miejsca stał się najpopularniejszym męskim głosem w kraju. Postanowił również spróbować swoich sił w eliminacjach do Eurowizji 1999, które były dość osobliwe - najpierw bowiem powstał konkursowy utwór zatytułowany "Przytul mnie mocno" (sprawdź!), który następnie odśpiewali solo wspomniany Szcześniak, Natalia Kukulska, Andrzej Piaseczny i Kasia Stankiewicz. Komisja zdecydowała, że najlepiej poszło właśnie Mietkowi i to on został ogłoszony reprezentantem Polski w konkursie w Jerozolimie. Jego występ przeszedł bez echa, finiszując na 18. miejscu i w zasadzie to wszystko co można o nim powiedzieć. Szcześniak ewidentnie rozczarowany takim obrotem spraw tłumaczył potem, że Eurowizja była pomysłem jego wytwórni. "Już nigdy nie dam się przekonać, żeby śpiewać w miejscach, które nie są przeznaczone dla mnie. Moim zadaniem jest śpiewać w miejscach, gdzie liczy się dobra muzyka i dobre wykonawstwo" - zapewniał w rozmowie z JazzSoul.pl. Czasami warto wziąć porażkę na klatę!

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy