Od rozwodu z Jolie minęło pięć miesięcy, a tu takie słowa Pitta. "Nie uznaję tego"
Swego czasu Angelina Jolie i Brad Pitt uchodzili za jedną z najgorętszych par Hollywood. Choć wydawało się, że idealnie do siebie pasują i nic nie będzie w stanie ich rozdzielić, z czasem dosięgnął kryzys, który zakończył się rozstaniem. Rozwód ciągnął się latami i sfinalizował dopiero w grudniu ubiegłego roku. Teraz gwiazdor po raz pierwszy zabrał głos w tej sprawie. "Nie uznaję tego" - zaskoczył wyznaniem.
Angelina Jolie i Brad Pitt poznali się na planie filmu "Pan i Pani Smith" Douga Limana. Media od początku wietrzyły między ekranowymi małżonkami romans, który miał przyczynić się do rozwodu mężczyzny z Jennifer Aniston. Choć Jolie wielokrotnie temu zaprzeczała, wkrótce zaczęto coraz częściej widywać ją z Pittem.
Wreszcie na początku 2006 roku aktorka ogłosiła, że jest w ciąży z gwiazdorem. W ciągu trwającego dekadę związku para doczekała się łącznie sześciorga dzieci: trojga biologicznych i trojga adoptowanych. W 2016, w dwa lata po oficjalnym zawarciu małżeństwa, kobieta złożyła w sądzie pozew rozwodowy, powołując się na niemożliwe do pogodzenia różnice.
Choć od tego momentu minęło sporo czasu, to jeszcze do niedawna gwiazdorzy regularnie widywali się w sądzie. Prasa przez ostatnie lata rozpisywała się o poważnych zarzutach dotyczących zachowania mężczyzny oraz o żalu, jakie miały wobec niego jego pociechy. Oficjalnie para podpisała papiery rozwodowe dopiero 30 grudnia ubiegłego roku. Wtedy do rozwiązania wciąż pozostawała kwestia winnicy we Francji.
Wówczas adwokat Jolie przekazał, że taki obrót spraw przyniósł dużą ulgę jego klientce.
"Szczerze mówiąc, jest wyczerpana. Ponad osiem lat temu złożyła pozew o rozwód z panem Pittem. Ona i dzieci zostawiły wszystkie nieruchomości, którymi dzieliły się z panem Pittem, a od tego czasu skupiała się na znalezieniu spokoju i uzdrowienia dla swojej rodziny" - mówił w rozmowie z Daily Mail.
Pitt nie zabrał wtedy głosu - zrobił to właściwie dopiero teraz. Jego słowa zaskakują. Wygląda na to, że dopięcie ciągnącego się przez lata rozwodu nie miało wielkiego wpływu na jego życie.
"Nie, nie uznaję tego za coś niezwykle poważnego. To tylko coś, co wreszcie dobiega do końca. Prawnie. (...) Ja jestem 'na świeczniku' od 30 lat. Taka albo inna część mojego prywatnego życia, tak to ujmijmy" - powiedział magazynowi "GQ".
Ze słów Pitta wynika jasno, że nie żyję on przeszłością, a skupia się na tym, co teraz.
"Przeważnie czuję się całkiem dobrze. Moje życie jest dość spokojne. Czuję się ciepło i bezpiecznie z moimi przyjaciółmi, z moimi miłościami, z moją rodziną, z moją wiedzą o tym, kim jestem, że (...) to jest jak mucha brzęcząca dookoła" - skwitował ów wątek.
Nie jest tajemnicą, że 61-latek od jakiegoś czasu spotyka się z projektantką biżuterii, Ines de Ramon. Choć kobieta jest od niego młodsza o prawie 30 lat, na przekór niedowiarkom zakochani udowadniają, że ich uczucie nie ogląda się na wiek.
Jak donosił niedawno informator "In Touch", ponoć ukochana znacząco wpłynęła na podwyższenie jakości życia gwiazdora. Dzięki niej unikający wcześniej imprez aktor znowu chętnie gości znajomych.
Zobacz też:
Nowe troski Pitta. Nie uniknie sprawy w sądzie, teraz nie chodzi o Angelinę