Hanna Żudziewicz zadebiutowała w "Tańcu z gwiazdami" w 2014 roku. Od tego czasu wzięła udział w dziesięciu odsłonach produkcji, trenując m.in. Mateusza Banasiuka, Marcina Najmana, Filipa Chajzera czy Filipa Bobka. Wraz z Robertem Wabichem i Piotrem Mrozem sięgnęła nawet po Kryształową Kulę.
Żudziewicz o swojej przyszłości w "TzG". "Nie dostałam zaproszenia"
Niestety w minionych dwóch odsłonach 34-latka zrezygnowała z angażowania się w produkcję. Wszystko to z uwagi na chęć skupienia się na rodzinie, a konkretnie trzyletniej córce Róży, owocu małżeństwa z jej partnerem tanecznym, Jackiem Jeschke.
I na ten moment nie wiadomo, czy w najbliższym czasie coś się w tej kwestii zmieni.
"Ja nic nie wiem. (...) Kocham tańczyć, ale zobaczymy, jak będzie. (...) Nie mówię 'nie', ale jeszcze nie dostałam żadnego oficjalnego zaproszenia (...). To jeszcze trochę czasu" - mówiła w rozmowie z Kozaczkiem.
Mimo to kobieta pozostaje na bieżąco z tym, co dzieje się w show. I właśnie zdradziła nieznane kulisy.
Żudziewicz wyjawiła ws. Bagiego i Tarnowskiej. Mówi wprost o szczęściu
Żudziewicz i Jeschke często pojawiali się na widowni "TzG", aby obserwować zmagania uczestników. Mężczyzna otwarcie stawał zresztą w obronie Mikołaja "Bagiego" Bagińskiego, którego wygrana nie wszystkim odbiorcom przypadła do gustu. A żona go w tym wspierała.
"Ja jestem zadowolona, że wygrał Bagi. Kto by nie wygrał, wygrałby uczciwie. Bo to, co zrobił Bagi z tą energią (...) jak pięknie się zachował po finale... Rozwijał się, wkręcił się w ten taniec, oddał całe serce. Ja też bardzo lubię Magdę [Tarnowską, jego trenerkę - przyp. aut.]. Jest superdziewczyną, bardzo pozytywną, więc jestem szczęśliwa, że wygrali" - powiedziała.
Hania nie zgadza się z komentarzami w rodzaju "wygrał TikTok", które pojawiały się zarówno przy tej, jak i poprzedniej edycji, którą wygrali Maria Jeleniewska i jej mąż.
"Chodzi przecież przede wszystkim o taniec. Marysia była genialna w tym, jak tańczyła, (...) cały czas dostawała 40 [punktów]. Bagi też robił wielki progres, bo on nigdy nie poszedł z punktami w dół, tylko cały czas rósł (...). Freestyle był genialny. (...) A to, że mają zasięgi i wsparcie, to było dodatkowe. Wiadomo, że fajnie mieć swoją grupę wsparcia, ale to nie gwarantuje sukcesu w tym programie" - oceniła szczerze.
Żudziewicz zdradziła prawdę o Zillmann i Lesar. "Mogę powiedzieć..."
Nie mogło też zabraknąć tematu pierwszej żeńskiej pary w historii polskiej wersji formatu. Żudziewicz nie kryła podziwu dla Janji Lesar.
"Janja to (...) dźwignęła. (...) Jest świetnym choreografem i to nie jest łatwe dla tancerki zatańczyć w parze z kobietą. Bo generalnie na turniejach tańczymy z mężczyzną. Trzeba było jakoś tak przearanżować te choreografie (...). Jak widać, doszły do półfinału, to znaczy, że naprawdę ten taniec się podobał" - oceniła.
Jednocześnie przyznała, że nie wie, czy sama podjęłaby się takiego wyzwania.
"Dla mnie to by było trudne zadanie zatańczyć z kobietą (...), bo jeżeli ja całe życie znam kroki damskie, tańczę jako kobieta, to nagle jak mam zatańczyć kroki męskie, to wiadomo, że nie jest to takie proste, jak się wydaje" - wyjaśniła.
W trakcie i po programie krążyły plotki o romansie Katarzyny Zillmann i Janji Lesar. Hanna, zamiast komentować te spekulacje, wolała się podzielić swoim doświadczeniem w oddzielaniu
"Nie wiem, jak było w tym przypadku, nie komentuję, bo po prostu nie wiem. Ale mogę powiedzieć na swoim własnym przykładzie. Ja muszę jak aktorka zagrać te emocje. Na przykład nie jestem zazdrosna o mojego męża, że tańczy z pięknymi kobietami, (...) bo wiem, że my się kochamy i to, co jest tam, to jest praca. I ja zawsze to oddzielam. I wydaje mi się, że jak ktoś jest na sali i widzi, jak dużo jest szczegółów do opracowania, to zrozumie, o co mi chodzi" - skwitowała.









