Reklama
Reklama

"Nie czuję się szczęśliwa"

Choć aktorka Laura Łącz ma syna, pracę i grono sprawdzonych przyjaciół, nie jest zadowolona z życia. Dlaczego?

Minęło 10 lat, od kiedy zmarł Pani mąż...

Laura Łącz: - Nadal brakuje mi Krzysztofa. Po jego śmierci zostałam zupełnie sama i załamałam się. Był dla mnie oparciem i mogłam na niego liczyć w każdej sytuacji. Kiedy odszedł, wpadłam w pracoholizm, a zajęcia zawodowe pozwalały mi zapomnieć o prywatnych kłopotach. Moim życiowym mottem stały się słowa piosenki śpiewanej przez Krystynę Jandę: "A ja jestem, proszę pana na zakręcie". Zresztą, do tej pory często słucham jej w samochodzie.

Została Pani wdową, gdy Wasz syn Andrzej miał 11 lat. Niełatwo być samotną mamą?

Reklama

L.Ł.: - Tak. Gdyby Krzysztof żył, na pewno uniknęlibyśmy większości problemów. Andrzej, tak jak ojciec, urodził się 2 lutego i tak jak on jest silny i niezależny. Chciał wszystkiego dotknąć, spróbować. Przed maturą zaczął wagarować i związał się z nienajlepszym towarzystwem. Chwilami byłam bezradna, ale nie przestaliśmy być przyjaciółmi.

- Z czasem syn uspokoił się, zdał nawet dwie matury: bardzo trudną międzynarodową, ekonomiczną francuską oraz zwykłą polską, która w porównaniu z tamtą wydała mu się śmiesznie łatwa. Mówi biegle po francusku i studiuje zarządzanie. Zakochał się nawet w pięknej cudzoziemce.

Jest Pani atrakcyjna, wykształcona, a jednak odnoszę wrażenie, że w życiu miała Pani pod górkę?

L.Ł.: - Pierwszy raz zdradzę, że nie czuję się szczęśliwa. Popełniłam wiele błędów i gdybym mogła cofnąć czas, prawie wszystko zrobiłabym inaczej. Na pewno nie zrezygnowałabym z pracy w Teatrze Polskim, bo zawsze byłam aktorką teatralną i niezależnie od innych propozycji zawodowych taką powinnam była pozostać.

- Moje życie osobiste też nie było łatwe. Podobali mi się mężczyźni interesujący, niebanalni, ale trudni, nieskłonni do kompromisów.

Ale w domu to Pani zajmowała się wszystkimi pracami?

L.Ł.: - W zasadzie tak. Krzysztof w domu w ogóle nie pomagał, co nie znaczy, że niczego nie potrafił zrobić. Jednak gdy widział, że piorę, gotuję, sprzątam, to był tym zachwycony. Lubię takich mężczyzn. Gdybym zobaczyła męża zmywającego naczynia, chyba przestałby mi się podobać.

Czy dzisiaj jest jeszcze w Pani życiu miejsce na miłość?

L.Ł.: - Nie wykluczam, że jeszcze kiedyś się zakocham. Jeśli miałabym żyć bez miłości, to wolałabym w ogóle nie żyć.

Cały wywiad z Laurą Łącz w najnowszym numerze tygodnika "Na żywo" - już w kioskach!

Rozmawiała: Małgorzata Jungst

(nr 45/2011)

Na Żywo
Dowiedz się więcej na temat: Laura Łącz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy