Roast to przeciwieństwo benefisu - robi furorę w USA, wypełniają go obraźliwe monologi, w Polsce jednak dopiero raczkuje. W takim właśnie show wziął udział ostatnio wokalista Ich Troje.
Mimo wysokiej ceny (130 zł), bilety rozeszły się jak świeże bułeczki - widzom nie przeszkadzało, że ze sceny padały niewybredne żarty m.in. na temat zmarłej Anny Przybylskiej czy intymnych dolegliwości celebryty.
"Michał Wiśniewski, jedyny człowiek, który miał więcej żon niż hitów. Michał miał raka odbytu. W końcu mu go wycięli. Po wycięciu chciał zobaczyć ten guz na własne oczy i w ten sposób poznał Mandarynę" (o byłej żonie muzyka).
"Michał nie jest bystrym gościem. W 2005 roku lekarz powiedział mu, że ma HIV i że zaraz będzie miał AIDS. To Michał myślał, że Mandaryna urodziła i wybrała imiona dzieci bez niego".
Lider Ich Troje śmiał się do rozpuku. I raczej nie czuł się oburzony jakością dowcipów. Co ciekawe, przypadły one do gustu także czwartej żonie Michała, Dominice-Tajner, która broni męża:
"Komentarze o Marcie nie były zbyt wybredne, podobnie o śmierci Anny Przybylskiej, ale nie uważam, żeby ktoś miał powód czuć się obrażonym. Nie wolno brać tego poważnie" - mówi "Twojemu Imperium".
"Ludzi, którzy przejdą tę formę uśmiania się z własnej osoby, nie dotknie już nic więcej. Poradzą sobie ze wszystkim" - uważa.
Nie każdy jednak "uśmiał" się do rozpuku. Piotr Tymochowicz, specjalista ds. wizerunku, uważa, że żarty były nie tylko niesmaczne, ale przede wszystkim chamskie.
"To była absurdalna promocja chamstwa!" - mówi.
"Publiczne poniżanie innych ludzi i śmianie się z tego to pokazywanie, że brak szacunku jest po prostu modny".
