Reklama
Reklama

Michał Wiśniewski ostro o Eurowizji Junior: „To nie jest poważny konkurs"

Sukcesy młodych reprezentantek Polski na Konkursie Piosenki Eurowizji Junior absolutnie nie idą w parze z sukcesami polskich wykonawców w „dorosłej” Eurowizji. Michał Wiśniewski w rozmowie z Pomponikiem postanowił zdiagnozować tę sytuację. Nie zabrakło stanowczych opinii...

Pasmo sukcesów polskich nastolatek w Konkursie Piosenki Eurowizji Junior, w którym występują dzieci w wieku od 9 do 14 lat, rozpoczęła w 2018 roku Roksana Węgiel z piosenką „Anyone I Want To Be”. Dzięki jej zwycięstwu, kolejny finał odbył się w Gliwicach. TVP wystawiła do konkursu Viki Gabor z piosenką „Superhero” i znów skończyło się pierwszym miejscem. 

Wprawdzie podczas finału rok temu w Warszawie wygrała reprezentantka Francji, jednak w tym roku nadzieje na trzecie zwycięstwo odżyły dzięki 13-letniej Sarze Egwu James, zwyciężczyni czwartej edycji "The Voice Kids". 

Reklama

Trudno się nie zastanawiać, dlaczego reprezentantkom naszego kraju tak dobrze idzie na konkursach dziecięcej Eurowizji, a dorośli wykonawcy zaliczają porażkę za porażką. Przez minione 27 lat największy sukces odniosła Edyta Górniak, zajmując 2. miejsce w 1994 roku. 

Za udane uchodzą także: występ zespołu Ich Troje, który w 2003 roku zajął 7. miejsce, 8. lokata Michała Szpaka w 2016 roku i 11. miejsce Anny Marii Jopek w 1997 roku. Przez minione 3 lata, nie licząc 2020 roku, gdy konkurs został odwołany ze względu na pandemię, żadnemu z reprezentantów Polski nie udało się nawet dostać do finału.

Michał Wiśniewski ostro o dziecięcej Eurowizji

Tymczasem polskie nastolatki nie tylko nie mają tego problemu, ale nawet wygrywają. Tę zadziwiającą rozbieżność postanowił wyjaśnić w rozmowie z Pomponikiem Michał Wiśniewski, lider zespołu Ich Troje, który 18 lat temu zajął 7. miejsce w finale Eurowizji.  Jak wyjaśnił, nawet nie ma sensu porównywać rangi obu konkursów:

"Proszę się nie gniewać, bo ja, oczywiście, gratuluję i Roksanie, i Viki i mam nadzieję, że Sarze też się uda, no ale to nie jest taki poważny konkurs, jak ten dorosły, więc to absolutnie nie ma tej wagi i myślę, że nie ma sensu się wypowiadać na ten temat. To są fajne piosenki, fajne dziewczyny i bardzo się cieszę, że tak się zdarzyło i nie mam zamiaru tego dewaluować, no ale ten konkurs, umówmy się, nie ma nic wspólnego z normalną Eurowizją". 

Jak przy okazji wyznał Michał, ma mieszane uczucia wobec konkursów, w których biorą udział dzieci:

"Męczące to jest wypychanie pięcioletniej dziewczynki i malowanie jej ust. A to, że dziewczyny śpiewają, realizują siebie i jeszcze mają instrument, którym mogą to robić, mają werwę, jakiś charakter, charyzmę  - fajnie. Czasem idzie to za daleko. Mi się nie podoba 14-letnia dziewczyna, która śpiewa o seksie czy o miłości, to mi się nie podoba, to do mnie nie dociera, nie zrozumiem tego. Nie muszę..."

Warto przy okazji wspomnieć, że córka Michała, Etiennette, miała zaledwie 12 lat, gdy zgłosiła się na casting do „Małych Gigantów”… Jak obiecuje Wiśniewski, bez względu na swoją opinię co do ważności, a raczej nieważności Konkursu Piosenki Eurowizji Junior, będzie kibicował Sarze:

"Generalnie będę trzymał kciuki, no bo trzymamy za polskiego reprezentanta. Ale one zawsze mają jeszcze szansę wystartować w normalnym konkursie. To jest zupełnie inna bajka (...) To jest po prostu coś innego. Pomijając ilość krajów, które biorą w tym udział, to generalnie nie jesteśmy w stanie tego porównać. Naprawdę, wielkie gratulacje, dziewczyny! Nie miałem okazji poznać, ale każdy sukces, każdy puchar na twojej półce jest zdobyty jakąś pracą i na pewno one sobie na to zasłużyły. Ale jeśli mnie pytasz konkretnie, czy można porównywać Eurowizję  do Eurowizji Junior, no to chyba jakiś żart". 

Zobacz też: 

Gwiazdy na premierze musicalu "Świat pełen niespodzianek"

Niepokojące wieści z drowu na chwilę przed świętami. Chodzi o królową

Najnowszy sondaż. Wzrost poparcia dla Konfederacji

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy