Marian Lichtman tęskni za Krzysztofem Krawczykiem
Dziś mija rok od śmierci jednej z największych gwiazd polskiej sceny muzycznej. To niewiarygodne, że Krzysztofa Krawczyka nie ma już wśród nas. Wszyscy nadal mamy jednak w pamięci jego wspaniałe przeboje. "Parostatek", "Jak minął dzień", "Mój przyjacielu", "Byle było tak" czy "Za Tobą pójdę jak na bal" znają wszyscy Polacy.
Pustkę pozostałą po Krzysztofie Krawczyku najmocniej odczuwają jego bliscy oraz przyjaciele. Marian Lichtman, który przyjaźnił się i współpracował z artystą przez wiele lat także nie może odnaleźć się w rzeczywistości, w której nie ma jego przyjaciela. Niecały miesiąc temu piosenkarz udał się do Grotników, aby odwiedzić swoich znajomych. Był w niedalekim sąsiedztwie domu Krzysztofa Krawczyka. Niespodziewanie wydarzyło się coś, czego z pewnością nie zapomni do końca życia.
Byłem w Grotnikach u przyjaciół. Mieszkają w lesie. Spędziłem tam jakiś czas. Znam tę okolicę, bo przecież odwiedzałem też Krzysztofa w pobliskich Jedliczach. Wydawało się więc, że powrót będzie jak zwykle, bez kłopotu. Jechałem drogą, którą zwykle jeździmy do Łodzi nagle...
Opowieść przyjaciela Krzysztofa Krawczyka przypomina scenariusz thrillera. Na zewnątrz było już ciemno. W pewnym momencie Marian Lichtman zorientował się, że znajduje się w miejscu, którego nie zna.
Moja żona pyta nagle: "Marian dokąd ty jedziesz? Co to za droga?" Ja do żony, że "jak to?", "przecież jedziemy do Łodzi". Po chwili jednak i ja zorientowałem się, że to nie ta droga. Zatrzymałem się, żeby zawrócić i wtedy rozpoznałem miejsce. Stanąłem przed bramą cmentarza w Grotnikach, o kilkadziesiąt metrów od grobu Krzysztofa

Marian Lichtman doznał łączności ze zmarłym Krzysztofem Krawczykiem?
Gdy piosenkarz i jego żona znaleźli się w pobliżu cmentarza, nie mieli wątpliwości, że to, co się wydarzyło nie jest przypadkiem. Krzysztof Krawczyk chciał, aby odwiedzili jego grób.
"On nas woła. Krzyś na nas czeka" wyszeptała żona. Trochę dziwnie się poczułem. Cmentarz był zamknięty, my bez znicza, bez kwiatów. Dokoła ciemno. Siedzieliśmy tam chwilę i wspominaliśmy Krzysia
Marian Lichtman doskonale rozumie symbolikę tego zdarzenia. Jego zdaniem Krzysztof Krawczyk w ten sposób chciał dać mu do zrozumienia, że dawno nie odwiedzał jego grobu.
Kiedy się spotykaliśmy, zawsze opowiadaliśmy sobie dowcipy. Może chciał pogawędzić?. Przecież to już rok od śmierci Krzysztofa. Skoro my tęsknimy, to on pewnie też. Wciąż nie chce mi się wierzyć, że go nie ma. Ale czasem czuję, jakby on stał tuż obok
Piosenkarz jest pewny, że tamtego dnia przyjaciel nawiązał z nim łączność. Lichtman nie zapomina o Krzysztofie Krawczyku. W związku z rocznicą jego śmierci, nagrał dla niego piosenkę.
W tej mojej pomyłce musiała być jakaś wiadomość od Krzysztofa. To on pokazał nam tę drogę. To musiała być droga do niego. Wierzę w to. Dlatego nagrałem dla niego piosenkę. Specjalnie na rocznicę jego odejścia

Zobacz też:
Królikowski zniszczył swój wizerunek. Ekspertka nie wróży mu nic dobrego!
"Sanatorium miłości": Wiesia oburzona nową edycją. Dostało się kuracjuszkom
Czy galaretki mięsne są zdrowe?
Wołodymyr Zełenski: tylko poważne gwarancje bezpieczeństwa obronią nas przed Rosją











