
Małgorzata Rozenek i Radek Majdan od kilku dni spędzają niemal "survivalowy" urlop w Szwecji razem z trójką synów. Rodzina mieszka w kamperze, a dnie spędza na zwiedzaniu okolicy na rowerach. W wycieczkach bierze też udział najmłodsza pociecha, roczny Henryczek - podróżuje z rodzicami w specjalnym siodełku, a w trakcie przerw w trasie, wozi się czerwonym, składanym wózeczkiem. "Perfekcyjna Pani Domu" relacjonuje całe wakacje na swoim Instagramie, dzięki czemu niemal 1,5 mln jej obserwujących, może poczuć się jakby podróżowało razem z nimi.
Ostatnia wyprawa do nadmorskiego miasteczka, zaczęła się od żartów z Radzia, który w granatowym stroju i kasku na głowie, przypominał żonie "rowerowego policjanta".
Wyglądasz jak prawdziwa policja rowerowa. W Stanach tak wygląda pysiula jak ty, tylko nie ma dziecka z tyłu.
- chichotała Rozenek spoglądając na męża.

Rozenek była zachwycona szwedzkimi przedmieściami i zawzięcie zachwalała urocze, małe domki oraz szerokie ścieżki rowerowe. Trochę mniej entuzjazmu wzbudzał w niej za to powrót do kampera.
"Co Grubasku, przygotowałaś się na powrót?" - dopytywał żonę czule Majdan. "Będziemy jechać teraz cały czas pod górę, bo jak na razie cały czas zjeżdżamy" - stwierdziła przygnębiona Gonia.
Całą sytuacją nie był też zachwycony mały Henio. Pomimo komfortowej jazdy w foteliku za swoim tatą, w pewnym momencie chłopiec zaczął marudzić i popłakiwać, co bardzo zmartwiło jego mamę. Majdan pocieszał ją jak mógł, porównując swojego "grubaska" do pięknej okolicy.
Piękna okolica, Grubasek w kasku, prawie tak piękny jak ta okolica. No pysiuniu uśmiechnij się.
- nalegał żartobliwie żonę.

Nie był to ostatni raz, kiedy były piłkarz wspomniał o kaskach. W pewnym momencie jazdy, Rozenek zbliżyła się do męża, żeby nagrać ich razem. Radzio spytał wtedy figlarnie, czy "widziała kiedyś taki film "Głupi i głupszy", nawiązując do ich wyglądu w kaskach.
Jego żonie bardzo nie spodobał się ten żart i z irytacją wygłosiła mężowi wykład na temat śmiania się z kasków.
Pysiunia już ci mówiłam, nie wolno śmiać się z ludzi, którzy chodzą w kaskach! Bo potem ludzie nie chcą chodzić w kaskach bo myślą, że głupio wyglądają, przez takich jak ty. Trzeba chodzić w kaskach i się bardzo ładnie wygląda! Boże! I on mi ciągle o tych kaskach!
- denerwowała się mama trójki chłopców. Faktycznie cała rodzina dawała dobry przykład, nie zdejmując kasków w czasie wyprawy.


Humor Goni mogły poprawić tylko zakupy. Para i trójka chłopców zatrzymali się nadmorskim miasteczku i spędzili chwilę na oglądaniu m.in. tęczowych sztormiaków, zastanawiając się nad ich zakupem. Następnie zachwycona Rozenek pokazywała sklep z wyposażeniem wnętrz, zachwalając "skandynawski design i stonowane kolory" i planowała zakup ściereczki w czarne pieski.
Z kolei Radzio miał oko na cukiernię naprzeciwko, co nie umknęło uwadze jego żony. "Perfekcyjna pani domu" postanowiła przy tej okazji dać wykład na temat słodyczy - mężowi i obserwującym.
Ja widzę słodycze wszędzie bo normalnie bardzo unikamy słodyczy, bardzo bardzo. Ale jak jesteśmy na wakacjach to sobie pozwalamy na jakieś lokalne słodycze. A niestety z cukrem jest tak, że jak zaczniesz to już jest trudniej przestać ale staramy się nie szaleć.


Po przerwie na "szwędanie" się po sklepach, przyszedł czas na powrót. To w tym momencie Małgorzatę złapał prawdziwy kryzys. Panowie bez problemu pokonywali trasę pod górkę, jednak dla gwiazdy był to nie lada problem. Wyczerpana Rozenek tłumaczyła, mówiąc do telefonu, że ma problem.... z "tlenem w nogach".
To jest po prostu masakra. Ten odcinek pod górę… wszyscy jakoś potrafią, a ja mam jakiś dług tlenowy. Ja nie wiem jak wy to robicie. To jest jak na tych schodach w Azji Express! Oni normalnie idą pod górę a ja…no mówię wam, ja mam coś z tlenem! W sensie w nogach bo w płucach mam ok.
- dyszała Gonia do kamery.
Jej mąż zdawał się niezbyt przejęty jej stanem.
Co pysiula, poczułaś kryzys? Poczułaś się jak na schodach w Azja Express?
- dopytywał z szerokim uśmiechem.
Z niecierpliwością czekamy na kolejne przygody Majdanów oraz inne wykłady na temat spraw wszelakich od Małgoni.












