Maja Hirsch jest w połowie Rosjanką. Ma kontrowersyjne zdanie o wojnie w Ukrainie!

Oprac.: Róża Kwiatkowska

Maja Hirsch
Maja HirschJerzy Dudek/Dzien Dobry TVN/East NewsEast News

Maja Hirsch o pomaganiu Ukrainie: każdy z nas ma swój zasób emocji

Mocno jestem sercem z narodem ukraińskim. Nawet pytano mnie kilkakrotnie, jak ja się czuję w takiej sytuacji w momencie, kiedy mam rodzinę w Rosji, moja mama jest Rosjanką. Ja generalnie nie identyfikuję się ani z tym, czy jestem Polką, czy Rosjanką ani kimkolwiek innym. Raczej identyfikuję się z osobą, która po prostu jak większość z nas nie chce, aby takie rzeczy się na świecie wydarzały.
powiedziała w rozmowie z "Jastrząb Post".
Myślę, że z jednej strony naród ukraiński cierpi wiadomo dlaczego, natomiast oczywiście Rosjanie, którzy nie chcą wojny i tak naprawdę są Bogu ducha winni w tej sytuacji, są też obciążeni czy sankcjami, czy tym, że są hejtowani. Spotkałam się z historiami, że jakiś rosyjskojęzyczny człowiek, który ćwiczył na siłowni prawie został pobity - i tu trzeba nawołać do swojego własnego rozsądku. Nie możemy generalizować tych sytuacji.
dodała aktorka.
Tak naprawdę informacje z ostatnich dni, że tylko dwóch przedstawicieli chce żeby ta wojna się przedłużała. To jest Władimir Putin i osoba, która przy nim stoi, a reszta nie. Tak naprawdę nikt nie chce tej wojny. Starajmy się nie generalizować tej sytuacji, ani nie oceniać tych ludzi, bo zakładam, że np. moja rodzina, która miesza w Rosji, jest absolutnie przeciwna tej sytuacji i nikt nie chce, żeby to miało miejsce i każdy chce, żeby to się skończyło. Cały świat jest w jakimś napięciu i ogromnym stresie. Nawet kiedy te informacje do mnie nie docierają, ja ciągle o tym myślę: kiedy to się skończy, co się dzieje. Jest to coś, czego my nie znamy. Bo w naszej części świata takie sytuacje miały miejsce dawno i to jest dla nas ogromny stres. Oczywiście nie mamy gorzej, niż naród ukraiński, jesteśmy postawieni w nienormalnej sytuacji.
powiedziała Hirsch.
To może będzie kontrowersyjne co powiem, ale jest taki przymus, że jeżeli ktoś nie pomaga, to jest od razu źle oceniany. Naprawdę każdy z nas ma swój zasób emocji, wyporności, która pozwala mu na funkcjonowanie w tej sytuacji. Jedni mają mniejszy, jedni większy. I jeżeli ktoś z nas nie pomaga, to nie znaczy, że jest złym człowiekiem. Po pierwsze, nie wiemy, czy on nie pomaga. A pod drugie - nie wiemy, co stoi za tym człowiekiem. Dlatego namawiam: pokój, miłość i naprawdę żebyśmy wszyscy w tej sytuacji się jednoczyli, a nie dzielili.
dodaje aktorka.
Michał Wiśniewski zatrudnił syna u siebie tylko w jednym celu!pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?