Maciąg wciąż jest świeżą, skromną, ale pewną swojej wartości dziewczyną, dla której rola w serialu jest przygodą, a nie furtką do warszawskich salonów. W wywiadzie dla "Super Expressu" przyznaje szczerze, że nie utożsamia się ze swoją bohaterką z TVN-owskiego serialu:
"To nie jestem ja. To wypreparowany, sztuczny obrazek i dlatego mam wrażenie, że mnie to nie dotyczy. (...) Świat tego serialu to nie jest moja bajka, a kostiumy i wnętrza, w jakich tam występują aktorzy, mają niewiele wspólnego z moim gustem... Prywatnie zamiast w drogich butikach wolę ubierać się w lumpeksach" - mówi Kasia.
Aktorka zdradza też, że otrzymała propozycję rozbieranej sesji do "Playboya", którą... wyśmiała:
"Siedziałam na planie w obskurnym autobusie, padał deszcz ze śniegiem, a ja, choć ubrana w trzy kurtki, drżałam z zimna. Nagle dzwoni telefon: Chcieliśmy zaproponować pani rozbieraną sesję w "Playboyu" - mówi głos w słuchawce" - wspomina. Odmówiła, bo "nie czuła się na to gotowa".
Czy nie sądzicie, że Maciąg sprawia o wiele sympatyczniejsze wrażenie niż "idealna" Marta Żmuda Trzebiatowska, kreowana z uporem na gwiazdę TVN?
