Bohdan Smoleń dołączył do kabaretu "Tey" w 1978 roku, zajmując w nim miejsce zwolnione przez Janusza Rewińskiego.
"Mały", bo tak Laskowik nazywał młodszego o dwa lata kolegę, od razu wiedział, że w "Tey-u" może być tylko jedna gwiazda i nie będzie nią on.
"Laskowik traktował partnera z góry nie tylko na estradzie" - twierdzi autor książki "Bohdan Smoleń. Toksyczny duet z Laskowikiem", dodając, że Zenon wręcz czerpał przyjemność z uprzykrzania życia Bohdanowi.
Bohdan Smoleń: Kolega przypisał sobie autorstwo ich wspólnych skeczy
Poznali się w 1972 roku na Festiwalu Artystycznym Młodzieży Akademickiej (FAMA) w Świnoujściu. Zenon wystąpił na nim z "Tey-em", który założył dwa lata wcześniej z Krzysztofem Jaślarem, a Bohdan z Kabaretem pod Budą.
"Szybko okazało się, że Bohdan mnie inspiruje" - wspominał Laskowik po latach w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Smoleń nigdy nie krył, że Zenon co prawda był świetnym artystą, ale za to okropnym człowiekiem.
Dopiero po śmierci Bohdana Smolenia wyszło na jaw, że nie miał on żadnych praw do skeczy, które pisał i prezentował na scenie razem z Laskowikiem, bo ten rejestrował je w ZAiKS-ie tylko pod swoim nazwiskiem.
"Nieważne, kto wymyślił bombki, ważne, kto wie, jak je powiesić na choince" - mawiał założyciel "Tey-a".
Ci, który byli świadkami kłótni artystów, do jakich dochodziło praktycznie po każdym ich koncercie, pamiętają, że Bohdan musiał upominać się o honorarium, a Zenon, który "trzymał kasę", ciągle go zbywał i nazywał chytrym na pieniądze.
Bohdan Smoleń: Twierdził, że Zenon Laskowik jeździł po nim jak po łysej kobyle
Do pierwszego poważnego zgrzytu między kabareciarzami doszło już podczas premiery ich pierwszego programu. Zenon Laskowik korzystał z każdej okazji, by zakpić z Bohdana.
"On po mnie jeździł jak po łysej kobyle. Czułem się jak śmieć" - cytuje słowa Smolenia autor wspomnianej już wyżej książki.
Sukces programu "Z tyłu sklepu" sprawił, że Laskowik poczuł się jak gwiazda. Wydawało mu się, że - jako "mózg" kabaretu - może pozwolić sobie na wszystko. Bohdan źle znosił ciągłe awantury, miał dość kolegi. Pewnego dnia powiedział Zenonowi, że odchodzi.
Bohdan Smoleń jednego nigdy nie wybaczył Laskowikowi
Bohdan i Zenon przez dekadę nie rozmawiali ze sobą. Gdy pod koniec lat 80. Laskowik zaproponował Smoleniowi reaktywowanie "Tey-a", ten niespodziewanie zgodził się na udział w tournée po Polsce i po Stanach.
Ostatni raz wystąpili obok siebie w 1990 roku w Częstochowie.
Rok 1990 był dla Bohdana Smolenia wyjątkowo tragiczny. Właśnie wtedy zmarł jego 15-letni syn Piotr, a zaraz po nim jego żona.
Podczas koncertu w Częstochowie Laskowik zażartował ze śmierci Piotrka, a wręcz ją wykpił. Tego już Bohdan darować mu nie mógł. Po zejściu ze sceny bez słowa pożegnania pojechał do domu i nigdy więcej nie odezwał się do Zenona.
Laskowik miał wyrzuty sumienia i napisał do Smolenia list z przeprosinami. Ale były partner z kabaretu nigdy mu nie wybaczył tego, że śmiał się z jego tragedii.
Zenon Laskowik dopiero na pogrzebie Smolenia potwierdził, że nie było im razem po drodze. Nie zdobył się jednak na przeprosiny.
"Chciałem ci powiedzieć, że zawsze byłem przyjacielem twoim, zwłaszcza twojego talentu. Natomiast nigdy nie chciałem, Bodzio, być twoim kumplem, który siedzi z tobą przy butelce. Chciałem się wyrwać z tego" - powiedział, stojąc 20 grudnia 2016 roku nad grobem Bohdana na cmentarzu w Przeźmierowie.
27 października tego roku 80-letni Zenon Laskowik pożegnał się ze swoją publicznością podczas benefisu w poznańskim Teatrze Wielkim. Zapowiedział, że to jego ostatni występ.
Źródła:
1. Książka K. Deszczyńskiego "Bohdan Smoleń. Toksyczny duet z Laskowikiem", wyd. 2025
2. Książka K. Olkowicz "A tam, cicho być! Biografia Bohdana Smolenia", wyd. 2022
3. Wywiad z Z. Laskowikiem, "Gazeta Wyborcza" (listopad 2015)
4. Wywiad z B. Smoleniem, "Wysokie Obcasy" (październik 2011)








