To była wyjątkowa feta w rodzinnych Truskolasach. Mieszkańcy gorąco przyjęli Kubę Błaszczykowskiego, który zapewnił nam awans do ćwierćfinału EURO 2016, strzelając dwie bramki dla polskiej reprezentacji.
- Dziękuję mojej babci, która wychowała mnie na takiego człowieka. Dziękuję mamie, która pewnie teraz patrzy z góry. Dziękuję też ojcu, który przekazał mi ważne wartości w życiu. Mimo wszystko - mówił wzruszony piłkarz.
Słowa podziękowania dla taty były szczególnie poruszające. Ojciec piłkarza dokonał bowiem straszliwej zbrodni i na oczach syna zamordował jego matkę. Ten dzień był najtragiczniejszym w życiu sportowca.
- Bawiłem się w domu klockami, kiedy nagle dobiegły odgłosy kłótni rodziców na podwórzu. Zamarłem i słyszę: a masz, ty k...! I krzyk: Aaa! Wybiegłem jak stałem. I widzę, jak mama leży w rowie, i jak ojciec odchodzi. Wziąłem ją za rękę, a moje palce wpadły do jej rany. Wiedziałem, że nie jest dobrze. Wydaje mi się, że mama zmarła mi na rękach. Trzy ostatnie wdechy wzięła i już nic. Cisza - opowiada w biografii "Kuba".
Przez kilka dni po dramacie chłopak nie podnosił się z łóżka. Przez kolejne dwa lata nie rósł. Kiedy miał 14 lat, chciał popełnić samobójstwo. Zygmunt Błaszczykowski przed zbrodnią miał duże problemy z uzależnieniem.
- Wydaje mi się, że gdyby tata nie nadużywał alkoholu, to myślałby inaczej. To nie był głupi facet. Zrobił dwa fakultety. Uczył w szkole. To był naprawdę mądry gość, ale gdzieś się zatracił - opowiada piłkarz.
Tego, co zrobił, nie mógł mu wybaczyć przed śmiercią ojca w 2012 roku. Spotkał się z nim tylko raz. - Chciałem wiedzieć, czemu tak się stało, ale nie chciał na te pytania odpowiedzieć - wspomina. - Nie było w nim skruchy. Łudziłem się, że może on ma jakieś wyrzuty sumienia, że w pewnym sensie posypie głowę popiołem, ale tak się niestety nie stało.
Jakub przez lata nie chciał rozmawiać na ten temat, wstydził się, próbował zapomnieć. - Ale są rzeczy, których nie da się zapomnieć. Do końca życia będę pytał: "Dlaczego?". Każdego dnia czuję, że mama opiekuje się mną z góry - wyznaje.
Anna Błaszczykowska była bardzo religijna i przekazała wiarę dzieciom. Potem babcia i wujek, piłkarz Jerzy Brzęczek, którzy wychowywali Kubę i jego brata. Gdy jako 15-latek usłyszał, że Jezus kazał wybaczać największe zło, buntował się. Dopiero niedawno dojrzał do wybaczenia. Często zastanawia się dziś, gdzie są rodzice.
- Tak sobie myślę, że może oni już się tam pogodzili - mówi ze łzami w oczach.


***
Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:








