Tomasz Lis przeszedł czwarty udar!
Tomasz Lis przeszedł czwarty udar. Niestety, problemy zdrowotne wciąż dają mu się we znaki, mimo że dba o formę. Ostatnio wziął nawet udział w maratonie w Chicago, po którym wrócił do Warszawy i źle się poczuł...
"Miałem udar. Jestem na erce udarowej jednego z warszawskich szpitali. Podobno już żyję, choć w nocy nie było to takiej pewne" - pisał dziennikarz na Twitterze.
Lis relacjonował w mediach społecznościowych pobyt w szpitalu i informował o tym, jak się czuje. Na nagraniach widać, że ostatni udar mocno wpłynął na jego wygląd oraz mowę. Dodatkowo lekarze wykryli u niego poważne problemy z sercem.
Pierwszy udar Tomasz Lis miał w 2015 roku
Przypomnijmy, że pierwszy udar Tomasz Lis przeszedł w 2015 roku, tuż po tym, jak przebiegł maraton w Rotterdamie. Po ponad trzygodzinnej trasie poczuł się mocno zmęczony i udał się do hotelu. Tam odczuł pierwsze symptomy, które go zaniepokoiły. "Wziąłem kąpiel. Byłem trochę zdziwiony. Białe fragmenty paznokci wyglądały na szaro-czarne. Dlaczego, pojęcia nie miałem" - pisze dziennikarz w swojej książce "Historia prywatna".
"Nie panowałem nad lewą ręką. Nie była bezwładna — precyzyjniej rzecz ujmując, robiła, co chciała. Złapałem ją prawą ręką, bo musiało to wyglądać idiotycznie. Pewnie już wtedy powinienem wezwać pogotowie, ale postanowiłem wsiąść do pociągu"
Bieg, na który dziennikarz udał się ostatnio do USA, był dla niego wyjątkowo ważny. "O medalu za ukończenie 6 maratonów świata marzyłem co najmniej od dekady. W maratonie w Bostonie w 2014 roku wywalczyłem automatyczne prawo startu w maratonie w Chicago w roku 2015 (...) Kolejne 3 udary: w 2015, 2017 i 2019. Długo biegłem, więc w zupełnie innym maratonie walcząc o zupełnie inny medal. Wrócić postanowiłem rok temu, po jednym udarze nie można biec maratonu, ale dlaczego nie spróbować po 3? No i spróbowałem. Rok temu pobiegłem Londyn, dziś z siedmioletnim poślizgiem Chicago..." - tłumaczył na Instagramie.
Tomasz Lis spotkał w szpitalu księdza
Według informacji "Faktu" tamtej feralnej nocy lekarze walczyli o życie Tomasza Lisa. Ponad trzy godziny zmagali się z objawami czwartego udaru. Gdy zapytano go, czy żałuje, że wziął udział w ostatnim maratonie, odrzekł: "Odpowiadając precyzyjnie - nie żałuję. Choć było potwornie ciężko. Zrobiło się gorąco. 3 godziny walki o życie. Bywa".
Teraz dziennikarz zdradza kulisy pobytu w szpitalu. Opowiedział m.in. o spotkaniu z księdzem i ciekawej rozmowie dotyczącej rozwodników. Kleryk dokładnie mu wyjaśnił, co kościół uważa na temat udzielania komunii świętej byłym małżonkom, którzy nie uzyskali rozwodu kościelnego.
"Wczoraj z pewnym pozytywnym zdziwieniem dowiedziałem się, że Kościół uznaje wyjątki od zakazu przyjmowania komunii świętej przez rozwodników. Przebywanie w szpitalu w stanie zagrożenia życia to taki wyjątek. Szpitalny kleryk wytłumaczył mi to sensownie i z życzliwością" - napisał Tomasz Lis.
***
Zobacz także:
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Tomasza Lisa. Trwają przesłuchania świadków
Córka Lisa nie wytrzymała. Stanęła w obronie ojca. Dostała potworną wiadomość!
Tomasz "Dziaders" Lis ubolewa nad swoim losem. Dziennikarz nie wie co to "playlista"?








