Krupa była o krok od odejścia z "Top Model". "Niefajnie być w jednym pokoju z tymi ludźmi"
Joanna Krupa zyskała rozpoznawalność w kraju nad Wisłą za sprawą dołączenia do ekipy tworzącej "Top Model". Gwiazda jest związana z show od samego początku, czyli od kilkunastu lat, a jednak w przeszłości niewiele brakowało, żeby pożegnała się z show. Jak się teraz okazało, spory w tym udział miał inny juror, Marcin Tyszka...
Oparty na amerykańskim formacie "Top Model" jest emitowany nieprzerwanie od 15 lat. W tym czasie bazowy schemat programu nie uległ większej zmianie. Celem castingów oraz późniejszych zadań praktycznych jest jedno: wyłonienie nowej obiecującej twarzy branży modelingowej. I jak pokazują przykłady z przeszłości, wielokrotnie się to udawało.
Niezmienny (z wyjątkiem dwóch pierwszych edycji, w których występowała Karolina Korwin-Piotrowska) pozostaje też skład jury. Tworzą je Joanna Krupa, Katarzyna Sokołowska, Dawid Woliński i Marcin Tyszka.
Początkowo na tle ekspertów najbardziej wyróżniała się pierwsza z oceniających. Widzowie zapamiętali ją z uwagi na wyraźny amerykański akcent czy ciągłe wtrącanie obcojęzycznych słówek, co swego czasu było popularnym internetowym memem.
"Dżoana", choć urodziła się w Warszawie, w wieku pięciu lat przeniosła się z mamą i siostrą, Martą Krupą, do Chicago, gdzie wychowywała się i uczyła, a później rozwijała swoją karierę. Propozycja dołączenia do rodzimego show spłynęła tuż po tym, jak syn Mariusza Waltera, założyciela TVN-u, zauważył na Manhattanie billboard z nią w roli głównej. Wówczas 31-latka nie miała w ogóle zamiaru zostawać w Polsce na dłużej.
"Przyjechałam do Polski, (...) poszłam na casting do 'Top Model' i w ogóle nie myślałam, (...) nie brałam tego serio, do serca. Nie wiedziałam, czy bym chciała przyjechać na dłuższy czas do Polski, bo (...) już bliska rodzina, wszyscy byli w Stanach i nie miałam tego w planach. Na castingu tak naprawdę większość mówiłam po angielsku (...). Pamiętam, że Michał Piróg był też ze mną. On już chyba wiedział, że ma tę rolę i mi pomagał w tym castingu (...)" - opowiadała w podcaście Żurnalisty.
Choć finalnie Krupa związała się z show na kilkanaście lat, aż do teraz, pierwotnie nie była przekonana co do tego projektu. Wątpliwości potęgowało to, w jaki sposób była traktowana przez kolegów z programu.
Początkowo kobieta czuła się tam po prostu źle. W okresie emisji trzeciego sezonu poważnie zastanawiała się nawet nad odejściem.
"Myślałam o tym przez to, że czułam, że nie mam tego szacunku, który powinnam mieć jako ktoś, kto pracuje razem w grupie. I pamiętam, to było chyba nawet w pierwszym sezonie, kiedy oni [inni jurorzy - przyp. aut.] narzekali, że ja tam jestem, nie ma kogoś innego. I wtedy Edward Miszczak podszedł do chłopaków na planie i powiedział: 'Powiem wam jedno: powinniście założyć fanklub Joanny Krupy'. I wtedy się to skończyło i zaczęli inaczej myśleć. Myślę, że jak już po pierwszym sezonie program odniósł sukces, to zrozumieli, że 'Okej, robimy dobrą robotę, widocznie ta osoba jest tutaj po coś'" - wyjawiła.
Wówczas gwiazda mogła liczyć na oparcie w narzeczonym, a późniejszym pierwszym mężu, Romainie Zago. Ale mimo to wcale nie było jej łatwo.
"(...) Mówiłam: 'Przecież nie muszę tutaj być, nie prosiłam się, żeby tutaj być i żeby być traktowana bez szacunku'. I wiem, że te komentarze idą prosto do mnie (...). To bolało. Niefajnie było być w jednym pokoju z ludźmi, [co do których] wiesz, że od razu jak wychodzisz, to pewnie cię obgadują" - opowiadała.
W kwestionowaniu autorytetu Krupy przodował ponoć Marcin Tyszka, który ciągle docinał koleżance. Ale nie to najbardziej spędzało sen z powiek Joannie.
"To, co on mówił, trochę bolało, ale bardziej się stresowałam tym, że mój polski nie jest taki dobry, jak myślałam. Jeśli chodzi o [bycie] jurorką, to (...) myślę, że dużo osiągnęłam w Stanach i nie musiałam udowadniać nikomu [swojej wartości], a oni nie byli osobą, która decyduje [o moim udziale w show]" - skwitowała.
Po trudnych początkach, które zaowocowały jednak kilkunastoma laty spędzonymi na planie, modelka mówiła o tej telewizyjnej przygodzie już w zupełnie inny sposób.
"To jest format, który jest stworzony tak naprawdę dla mnie. To jest moja praca, którą bardzo lubię. Oczywiście, że zdarzają się trudniejsze momenty i pojawia się zmęczenie, gdy trwają castingi i spędzamy na planie po kilkanaście godzin, ale mnie to kręci, bo co roku pojawiają się fajni uczestnicy" - komentowała niedawno dla "Faktu".
Zobacz też:
Popularna gwiazda ubiegła Krupę. O "zabraniu" faceta dowiedziała się z mediów
Joanna Krupa dopiero teraz zdobyła się na wyznanie. O to poszło z byłym mężem
Niemal dwa lata od rozwodu, a tu takie słowa Krupy. Nie do wiary, co usłyszała od byłego męża