Antoni Królikowski rozstał się z Joanną Opozdą tuż przed przyjściem na świat ich syna Vincenta. Skandal, jaki wybuchł wokół tej sprawy, para podsycała wzajemnymi oskarżeniami o nielojalność i zdrady. Bardzo szybko aktorka zażądała od męża dość wysokich alimentów na syna, ale nie tylko. Jako samotna matka domagała się, by Królikowski wypłacał również jej pieniądze na opiekę nad chłopcem.
Opozda zażądała wysokich alimentów
Sąd przychylił się do wniosku Opozdy i w ten sposób Antek Królikowski został zobowiązany do tego, by każdego miesiąca wypłacać na konto Joanny sumę 10 tys. złotych. Ta kwota przekraczała możliwości finansowe aktora, który bardzo stracił wizerunkowo na całej aferze. W związku z tym nie był chętnie zatrudniany. Doszło do tego, że jak twierdził, po prostu nie miał pieniędzy. Zwrócił się z wnioskiem o ich obniżenie. To oburzyło Opozdę, a Antek wydał we wrześniu ubiegłego roku oświadczenie, w którym czytamy:
"Kłamstwem jest, że dążę do tego, by mniej płacić na syna. Zabezpieczenie wynosi 10 tys. zł na miesiąc. Z czego: 4 tys. zł otrzymuje Joanna, 4 tys. zł przekazywane jest matce Joanny za opiekę nad Vinim, 2 tys. zł realnie otrzymuje mój syn. Jedyne, z czym się nie zgadzam, to z płaceniem na żonę, która przecież pracuje i żyje obecnie na znacznie wyższym poziomie niż ja, mając dwa razy wyższe dochody, co wykazałem w sądzie, oraz z płaceniem pełnej kwoty aż 4 tys. zł Małgorzacie Opoździe za opiekę nad Vinim".
Królikowski spłaca zaległości
Antoni Królikowski, chcąc wywiązać się ze zobowiązań finansowych, sprzedał należący do niego dom. Uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczył na spłatę zobowiązania wobec Joanny. W rozmowie z "Super Expressem" aktor powiedział, iż ma potwierdzenie, że spłacił zaległości.
"W ciągu ostatnich sześciu miesięcy spłaciłem 124 tysiące złotych, a środki na kolejny miesiąc są zamrożone na moim koncie" - powiedział Królikowski w rozmowie z "Super Expressem".
"Zależy mi na tym, żeby mojemu dziecku niczego nie brakowało" - dodał.










