Reklama
Reklama

Kolejna kobieta oskarża Romana Polańskiego o gwałt

​Renate Langer, 61-letnia była niemiecka aktorka, twierdzi, że Roman Polański (84 l.) zgwałcił ją w lutym 1972 roku w swoim domu w Gstaad, kiedy miała 15 lat. O sprawie pisze "New York Times".

Langer jest czwartą kobietą, która publicznie oskarża reżysera o molestowanie seksualne. Policja w St. Gallen w Szwajcarii potwierdza, że 26 września aktorka złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Dlaczego czekała z tym tyle lat?

Jak tłumaczy, obawiała się reakcji rodziców i przyjaciół. "Moja matka dostałaby zawału, czułam się zawstydzona, skrępowana, zagubiona i samotna" - mówi.

Prawdę wyjawiła dopiero teraz, po śmierci rodziców - ojciec zmarł latem, matka dwa lata temu.

Reżysera poznała jako 15-latka, gdy trafiła do agencji modelek w Monachium. Jak relacjonuje, za zgodą rodziców pojechała odwiedzić go w jego domu w Gstaad - reżyser był ponoć zainteresowany zaangażowaniem jej do swojego filmu.

Reklama

Z relacji kobiety wynika, że Polański zgwałcił ją w sypialni. Mimo prób, nie zdołała się przed nim obronić.

Wyjechała następnego dnia "przepełniona wstydem". Nie zdecydowała się powiedzieć o tym rodzicom. Pół miesiąca później Polański miał zadzwonić do niej i przeprosić za to, co się stało. Co więcej, zaproponował rolę w filmie "Che?". Langer przyjęła propozycję po tym, jak reżyser zapewnił ją, że będzie traktowana profesjonalnie.

Zdjęcia odbywały się w Rzymie. Tam miało dojść do kolejnego gwałtu.

"Poleciała do Rzymu sama. Dostała niewielką rolę w filmie. Pan Polański w trakcie zdjęć zachowywał się dobrze. Ale pewnej nocy w Rzymie, kiedy była sama w domu (dzieliła go z innymi), ponownie zgwałcił ją w sypialni" - czytamy.

"To miało wpływ na całe moje życie" - mówi Langer.

Harland Braun, adwokat 84-letniego reżysera, odmówił komentarza.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy