Fani drżą o los księżnej Kate
Księżna Kate, odkąd tylko dołączyła do rodziny królewskiej, momentalnie stała się ulubienicą Brytyjczyków. I nie tylko. Kiedy zaczęła wraz z Williamem podróżować po całym świecie w ramach obowiązków książęcych, zaskarbiła sobie sympatię fanów na całym świecie.
W kontraście do często zimnej w odbiorze Meghan, zbierała pozytywne komentarze na swój temat, a wiele kobiet zaczęło nawet ją naśladować. Kiedy pojawiła się w jakimś kostiumie z siecówki, ubranie natychmiast wyprzedawało się ze sklepów.
Od stycznia, kiedy to Pałac Buckingam oficjalnie poinformował, że księżna na jakiś czas zniknie z przestrzeni publicznej ze względu na problemy zdrowotne, fani drżeli o jej los. Niestety, najnowsze informacje, które w piątkowy wieczór przekazała sama zainteresowana, były o wiele bardziej zatrważające. Księżna zamieściła nagranie, w którym poinformowała, że po jej operacji wykryto u niej raka.
Ta informacja zmartwiła wiele osób, w tym także Annę Kalczyńską. Dziennikarka na gorąco skomentowała nowinę o Kate.
Anna Kalczyńska śle wsparcie księżnej Kate
Losy royalsów śledzą miliony osób na całym świecie. Anna Kalczyńska należy do grona osób, które niezwykle zmartwiła informacja o chorobie Kate.
Tuż po tym, jak pojawiło się oficjalne nagranie, w którym mówi, co jej dolega, była dziennikarka DDTVN zamieściła na swoim profilu zdjęcie księżnej, a w opisie wyraziła swoje odczucia.
"Przez co musiała przechodzić i z czym nadal mierzy się księżna Kate, wie tylko Ona. (...) bycie Księżną na brytyjskim dworze to wielkie wyzwanie. Przede wszystkim osobiste. Nie jestem pewna, czy media i społeczna presja nie przekracza granicy prywatności Rodziny Królewskiej, która, jak każda rodzina - przechodzi swoje dramaty" - napisała.
Następnie skierowała ważne przesłanie bezpośrednio dla księżnej: "Dużo siły i zdrowia. Oby wszystko dobrze się skończyło".
My również się przyłączamy.
Zobacz też:
Poważnie chora Kate Middleton ucieka z Windsoru na święta. Tam się udadzą
Wyszły na jaw wieści o powrocie Harry'ego do Wielkiej Brytanii. Co z Meghan?
