Jest z żoną od ponad 20 lat. Gdy do poznała, nie miała pojęcia, kim był
Robert Koszucki, któremu ogromną popularność przyniosła rola doktora Konicy w serialu „Na dobre i na złe”, już ponad 20 lat jest mężem Karoliny Szykier. Aktor dość długo starał się o jej względy, bo musiał udowodnić, że jest mężczyzną godnym zaufania, a nie jednie ślicznym chłopcem z plakatu reklamującego wybory Mistera Poland. To, że w przeszłości zdobył ten tytuł, wcale nie pomogło mu w dotarciu do jej serca.
Kiedy pod koniec lat 90. Karolina Szykier poznała Roberta Koszuckiego - studenta krakowskiej szkoły teatralnej - nie miała pojęcia, że zaledwie dwa lata wcześniej został okrzyknięty najprzystojniejszym Polakiem.
"Jak się o tym dowiedziałam, uśmiałam się, bo to nie były moje klimaty" - wspominała ćwierć wieku później w rozmowie z "Panią".
"Jednak wiele rzeczy między nami grało, urzekła mnie jego szarmanckość... Dość szybko zostaliśmy parą" - dodała.
Robert Koszucki doskonale pamięta pierwsze spotkanie z Karoliną. Wiedział, że ma przyjść do wrocławskiego teatru K2 na próbę jego spektaklu. Zaprosił ją jeden z ich wspólnych znajomych.
"Gdy zaczęła schodzić po schodach, od razu wiedziałem, że to ona. Wtedy byłem nią oczarowany, ale nie bardzo mogłem z nią rozmawiać, bo była w towarzystwie kogoś innego. Dowiedziałem się, że następnego dnia jedzie do Krakowa" - opowiadał na łamach "Pani".
Aktor kupił bilet na ten sam pociąg, chciał spotkać Karolinę niby przypadkiem. Udało mu się zająć miejsce w jej przedziale...
"Zamęczyłem ją gadaniem i już myślałem, że nic z tego nie będzie. A jednak zaczęliśmy się spotykać. Byliśmy po związkach, docieraliśmy się. Trzy lata później wzięliśmy ślub, to był najpiękniejszy dzień w moim życiu" - stwierdził w cytowanym już wywiadzie.
Po ukończeniu studiów Robert próbował przekonać żonę, by wyjechali z Polski. Nie chciała emigrować, ale zgodziła się, by on wyruszył do Londynu sprawdzić, jak tam się żyje. Latała do niego w każdy weekend.
W Londynie Robert pracował w barach i pubach, próbował - bezskutecznie - dostać się do jakiegoś zespołu teatralnego. Pewnego dnia Karolina przywiozła mu z Polski zaproszenie do udziału w spektaklu "Czerwone nosy", który na scenie Teatru Jeleniogórskiego im. Cypriana Kamila Norwida planowała wystawić jej przyjaciółka, Gosia Bogajewska.
"Udało mi się go namówić, żeby wrócił" - wspominała żona aktora w rozmowie z Moniką Głuską-Durenkamp z "Pani".
Jeszcze przed premierą w Jeleniej Górze na świat przyszła córka Roberta i Karoliny, Lea. Oboje wręcz oszaleli na jej punkcie. Tymczasem kariera aktora nabrała tempa. Grał w kręconej we Wrocławiu "Pierwszej miłości", ale dostawał też mnóstwo propozycji ze stolicy.
"Pierwsze dwa lata po narodzinach Lei podróżowałyśmy z Robertem tam, gdzie grał. Dużo pracował w Warszawie i często musiał wyjeżdżać. Droga ekspresowa do Wrocławia była wtedy w remoncie, a podróż trwała ponad 7 godzin. Lea tęskniła za tatą, więc zgodziłam się na próbną przeprowadzkę do stolicy. Wynajęliśmy mieszkanie na Żoliborzu..." - opowiadała Karolina Szykier-Koszucka w wywiadzie dla "Pani".
Dziś państwo Koszuccy mieszkają w stojącym nad Wisłą domu w Kampinosie. Są ze sobą bardzo szczęśliwi. Najchętniej odpoczywają w ogrodzie, który stworzyli od podstaw.
"Mamy dużo przyjaciół, dbamy o relacje z ludźmi, lubimy gości" - twierdzi Robert.
"Wiem, że nie jest łatwo żyć z aktorem. Ja zapamiętuję uczucia i mam wrażenie, że je rozumiem, ale to nie znaczy, że inni rozumieją moje emocje i nie zawsze da się je wytłumaczyć nawet najbliższej osobie. W nieporozumieniach rozstrzygająca jest miłość" - wyznał dziennikarce "Pani".
Żona aktora jest dyrektorką Zespołu Szkół Lauder-Morasha w Warszawie. Z wykształcenia jest politologiem.
Źródła:
1. Wywiad z K. Szykier-Koszucką i R. Koszuckim, "Pani" (luty 2022)
2. Wywiad z K. Szykier-Koszucką, Polska Agencja Prasowa (maj 2024) [pap.pl/aktualnosci/karolina-szykier-koszucka-kocham-polske-czuje-sie-polska-zydowka]
Zobacz też:
Wielkie poruszenie w "Pytaniu na śniadanie". Ledwie odszedł Nowicki, a tu takie pilne wieści
Niewiarygodne sceny w "PnŚ" i wielka wtopa. Opczowska i Koszucki nie kryli zdumienia
Robert Koszucki jednym zdjęciem postawił wszystkich na równe nogi