Jacek Łągwa był poważnie chory. Cudem przeżył
Jacek Łągwa zdobył ogromną popularność jako członek zespołu Ich Troje. Pełnił w nim rolę wokalisty, kompozytora oraz instrumentalisty, chociaż można było odnieść wrażenie, że zawsze pozostaje w cieniu charyzmatycznego lidera, Michała Wiśniewskiego.
Trzeba przyznać, że Jacek całkowicie oddał się muzyce. Jednak mimo wielkiej sławy artysta przeszedł w życiu wiele trudności. Jedną z nich była diagnoza poważnej choroby, której w ogóle nie był świadomy.
Pierwsze objawy odczuł tuż po powrocie z wakacji na Kubie.
To była dziwna sytuacja. Razem z Karoliną byliśmy na Kubie. Wróciliśmy do kraju, trochę jeszcze poimprezowaliśmy i poszliśmy spać. W środku nocy zaczął strasznie boleć mnie łeb. Wyłem z bólu. W życiu czegoś takiego nie czułem
Muzyk od razu zaczął podejrzewać, że to malaria, więc udał się do szpitala chorób zakaźnych. Lekarz przepisał mu leki na grypę kolumbijską, po zażyciu których ból głowy ustąpił.
Jacek Łągwa o początkach tętniaku mózgu
Jacek Łągwa poczuł się lepiej, więc wrócił do imprezowego stylu życia. Niestety kiedy tylko napił się alkoholu, ból dał o sobie znać i to ze zdwojoną siłą! Pomyślał wówczas, że to z pewnością malaria i drugi raz nie pozwoli już odesłać się z powrotem do domu.
Lekarze zamknęli muzyka w izolatce i przeprowadzili mnóstwo badań. Nie dało się jednak postawić jednoznacznej diagnozy.
W końcu lekarz zadecydował o wysłaniu mnie na punkcję kręgosłupa. Okazało się, że w płynie mózgowo rdzeniowym mam ślady krwi. Zabroniono mi wstawać z łóżka. Szybko zabrano mnie na tomografię, po której wyszło, że mam tętniaka mózgu. Lekarz powiedział mi, że to cud, że przeżyłem
Specjaliści byli w szoku, że gwiazdor Ich Troje w ogóle przeżył podróż i taką ilość alkoholu w tak poważnym stanie!
Po moim powrocie z Kuby tętniak był już napuchnięty, a ja wlałem w siebie pół litra wódki jednego i drugiego dnia. Powinien mnie trafić szlag na miejscu
Na szczęście po kilku miesiącach tętniak został usunięty bez poważniejszych skutków ubocznych. Do tej pory zdarzają się jednak kłopoty z koordynacją rąk, co jest ważne w pracy instrumentalisty.
Nie jest to jednak powodem do całkowitej rezygnacji z działalności muzycznej, ponieważ Jacek stara się to samodzielnie opanować.
Od tej operacji minęło już 14 lat i staram się do niej nie wracać. Mimo że prawnik mi to proponował, nie chciałem tego wykorzystywać nawet przy rozprawie upadłościowej. Po co miałbym kłamać, że coś mi jest? Naprawili mnie, poskładali i żyję dalej
Życzymy dużo zdrowia!
Zobacz też:
Piotr Balicki szczerze o walce z nowotworem: "Boję się, że nie przeżyję do wakacji"
Zirytowana Bieniuk komentuje plotki o nowym facecie: "Co mam wam wmawiać kłamstwa?"
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc




