Donald Trump na trzydniową wizytę na brytyjskim dworze królewskim zabrał m.in. najbliższe sobie osoby: żonę Melanię, córkę Ivankę oraz jej męża Jareda Kushnera. Takie trio nie powinno dziwić. Żona towarzyszy prezydentowi USA podczas najważniejszych podróży, a jego córka oraz jej ukochany to osoby, które cieszą się dużym zaufaniem Trumpa. Niejednokrotnie udowadniał, że bardzo liczy się z ich zdaniem.
Na Ivankę już dawno spadł obowiązek ocieplania wizerunku ojca. Jej doświadczenie i umiejętności w tym zakresie mogą się przydać. Zwłaszcza, że Trump ostatnio podpadł Brytyjczykom. Po tym, jak księżna Sussexu nazwała go "mizoginem i twórcą podziałów", on nie pozostał jej dłużny. Podobno określił żonę Harry'ego "paskudną". I choć teraz się tego wypiera, niesmak pozostał.
Czy Ivanka pomoże rozluźnić atmosferę? Miała ku temu okazję. Podczas jej wizyty w galerii sztuki spotkała się z Harrym. Podobno krótko rozmawiali. Jednak uważni obserwatorzy nie maja wątpliwości - książę potraktował amerykańską prezydentównę zasadniczo i oficjalnie.
Tymczasem córka prezydenta Stanów Zjednoczonych musi mierzyć się z krytyką. Niektórzy wytykają jej rzekomo niewłaściwie zachowanie podczas hymnu USA. Nie podoba im się, że nie położyła prawej dłoni na sercu.




***
Zobacz więcej materiałów:








