Reklama
Reklama

Drozda żali się na TVP

​Ponad siedem lat temu zdjęto z ramówki TVP 2 program "Herbatka u Tadka". Satyryk nadal opowiada dowcipy, jednak już głównie za granicą, bo - jak mówi - tam jeszcze ludzie kupują bilety na artystów.

Zdaje się, że należy się już panu emerytura?

Tadeusz Drozda: - Istotnie, ale jej nie pobieram, bo jeszcze nie osiągnąłem wieku emerytalnego. Na razie nie mogę się zdobyć na dreptanie po urzędach, by zebrać wszystkie niezbędne kwity. Można się depresji nabawić. Tym bardziej, że ja od dawna mam awersję do urzędników. Chyba jak większość ludzi w Polsce.

W 2005 roku pański program zniknął z anteny. Dlaczego?

T.D.: - Do dziś nie mam pojęcia dlaczego, bo "Herbatka u Tadka" miała bardzo wysoką oglądalność, a na festiwalu w Gdańsku program dostał I nagrodę w kategorii talk show. Myślałem, że skoro najlepszy, to nikt go nie ruszy...

Reklama

Nie wytłumaczyli panu dlaczego tak się stało?

T.D.: - Prezesi się nie tłumaczą. Oni zawsze mają rację. Zrobiła to za niego sekretarka. Zadzwoniła i grzecznie wyrecytowała, że w imieniu prezesa: Panu już dziękujemy.

I wtedy okazało się, że telewizja może żyć bez Drozdy.

T.D.: - Nie ma ludzi niezastąpionych - rzekł cudzy mąż do cudzej żony. Czasami gdzieś tam mnie pokazują, czasem goszczę w telewizjach śniadaniowych. Niech ludzie wiedzą, że Drozda jest nadal żywy.

Nie będzie źle. Ma pan jeszcze w zanadrzu sporo dłużników.

T.D.: - I co z tego, jak nie oddają długów. Albo nie mają, albo nie chcą. Jakby to wszystko zsumować, to uzbierałaby się niezła suma. Cóż, sprawdza się stare powiedzenie: Chcesz stracić przyjaciela, pożycz mu kasę.

Rozm.: Paweł Grabowski

40/2012

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Tadeusz Drozda | TVP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy