Doda najpierw wspierała Steczkowską na Eurowizji, a teraz takie słowa. Powiało chłodem
Jeszcze do niedawna Doda i Justyna Steczkowska były ze sobą mocno skonfliktowane. Kilka lat temu doszło jednak między nimi do symbolicznego pojednania. Od tego czasu panie wypowiadają się o sobie w samych superlatywach. W ostatnim czasie, kiedy cały kraj żył występem "Jusi" na szwajcarskiej scenie, również i Rabczewska mocno trzymała za nią kciuki. Nie mogła więc też przemilczeć ostatecznego rezultatu, jaki przyniósł jej udział w konkursie. Padły zaskakujące słowa...
Geneza konfliktu Justyny Steczkowskiej i Dody sięga jeszcze 2008 roku, kiedy to wokalistki spotkały się w programie "Gwiazdy tańczą na lodzie", w którym co rusz sobie docinały. Po latach wzajemnej niechęci panie w końcu stanęły razem na scenie, aby wspólnie wykonać utwór o symbolicznym tytule - "Znak pokoju" (sprawdź!).
Od tego pamiętnego wydarzenia piosenkarki pozostają w dobrych relacjach. Ostatnio spotkały się nawet na tej samej imprezie, czyli Polsat Hit Festiwalu. Rabczewska zaprezentowała tam swoje największe hity w nowych aranżacjach i wystąpiła w duecie ze Smolastym, Steczkowska natomiast wykonała na żywo eurowizyjne show do piosenki "Gaja" (sprawdź!), którym cała Polska żyła przez ostatnie miesiące.
Przed, w trakcie i po konkursie "Jusia" otrzymała ogrom wsparcia od fanów i znajomych z branży. Wśród nich znalazła się i Doda, która już po krajowych preselekcjach deklarowała, że będzie za nią mocno trzymać kciuki.
"Uważam, że jak będziemy w top 10, to będzie nasz ogromny sukces. Niemniej jak będziemy na 23. miejscu, to i tak powinniśmy wspierać Justynę, niezależnie, co by się działo. Rodaka trzeba wspierać. Polak Polaka musi się nauczyć wspierać na arenie międzynarodowej" - mówiła wówczas Światu Gwiazd.
Co ciekawe, proponowała jej nawet swoją pomoc.
"Ja bym jej lepiej wyreżyserowała to show. Mogę z nią jechać. Justyna, zadzwoń. Znajdziemy budżet. Znajdziemy sponsorów. Każdy sponsor chciałby nas dwie" - zaapelowała, ale, jak wiadomo, ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Doda do samego końca wierzyła, że kandydatka z Polski zajmie wysokie miejsce w pierwszej dziesiątce. Tuż przed finałem nie łudziła się już jednak, że będzie to podium.
"Myślę, że wygrać nie wygramy, ale wygraną na pewno wielką jest to, że mamy mnóstwo wyświetleń - trzy razy tyle, co najlepsi" - mówiła w rozmowie z Pomponikiem.
Choć Rabczewska sama zastrzegała, że jej typy zwykle się nie sprawdzają, to udało jej się prawidłowo wskazać zwycięzcę. Piosenkarka stawiała bowiem na Austrię i właśnie do reprezentującego ją JJ'a powędrowała główna nagroda.
"Jusia" zajęła niestety dopiero 14. miejsce w zestawieniu, ale gdyby brać pod uwagę tylko głosy widzów, to byłaby to siódma lokata. Największe zaskoczenie wywołała jednak niewielka liczba punktów od jurorów - nasza rodaczka otrzymała ich zaledwie 17.
Taki werdykt spotkał się z dużym niezadowoleniem nie tylko wśród jej miłośników, ale i kolegów oraz koleżanek po fachu. Większość miała duże poczucie niesprawiedliwości i mówiła głośno o konieczności zrewidowania zasad rządzących przeglądem. W rozmowie z naszym reporterem mówiła o tym nawet sama Steczkowska. Doda miała na to jednak zupełnie inny pogląd.
"Chyba trzeba się cieszyć, że w ogóle publiczność może głosować, bo wcześniej (...) liczyły się [tylko - przyp. red.] głosy jury. Ja zawsze widzę szklankę do połowy pełną i staram się być zadowolona z tego, co jest" - powiedziała dyplomatycznie w rozmowie z Party.
Zgadzacie się z jej opinią?
Zobacz też:
Doda w szczerych słowach podsumowała Steczkowską. Zrobiła to po latach
Justyna Steczkowska w końcu powiedziała "dość". Spakowała walizki i wyjechała z Polski
Doszło do scen z udziałem Cichopek i Kurzajewskiego. I to wszystko na oczach Steczkowskiej