Reklama
Reklama

Bogusław Sobczuk: Była partnerka chciała się na nim zemścić?

Podła intryga zranionej kobiety czy rodzinny dramat? Choć wyrok zapadł już dawno, ta sprawa cały czas budzi wielkie emocje. Przyjaciele nie wierzą w jego winę.

Był duszą towarzystwa, cenionym aktorem, dziennikarzem i konferansjerem, który potrafił ściągnąć przed telewizory prawdziwe tłumy. Koledzy zazdrościli mu charyzmy i tego, że przyciągał kobiety jak magnes. To wszystko sprawiało, że Bogusław Sobczuk (69 l.) uważał się za szczęściarza. Niestety, do czasu...

Swój azyl znalazł w podkrakowskiej Rząsce. Wybudował tu dom, do którego przeniósł się z Dorotą, wieloletnią partnerką, dziennikarką krakowskiego radia. Gdy urodził się ich syn, aktor oszalał z radości. Z chęcią wziął na siebie codzienną opiekę nad małym. - Z Antkiem byliśmy ze sobą 24 godziny na dobę. "Późny" ojciec, jak twierdzą niektórzy, jest lepszym ojcem - jego dziecko nie ma żadnej konkurencji w świecie przez jego dojrzałego ojca wcześniej już zdobytym. Nic już z dzieckiem nie rywalizuje - mówił Bogusław.

Reklama

Rodzinna sielanka skończyła się w 2003 r. Wtedy postanowił wyznać matce swojego syna skrywany sekret - opowiedział jej o zdradzie, której się dopuścił. To wyznanie mocno ją zabolało. Nie mogąc znieść bólu, uznała, że nie jest w stanie żyć z ukochanym pod jednym dachem. Spakowała swoje rzeczy, zabrała Antka i wyprowadziła się. Na pożegnanie ponoć rzuciła: "Wykończę cię!".

Niebawem aktor został aresztowany pod zarzutem molestowania swojej pociechy. Za podstawę oskarżeń Dorota podała negliż ojca, wspólne kąpiele... Bogusław potraktował to jak nonsens. - Jakbym usłyszał, że zostałem szefem Al Kaidy na Polskę - zdradził. Po czterech miesiącach na wniosek adwokata opuścił areszt, miał jednak sądowy zakaz opuszczania kraju i zbliżania się do 7-letniego syna. - Wiedziała, co mnie najbardziej zaboli, odcięcie od kontaktów z Antkiem - powiedział wówczas o swojej byłej już partnerce.

Proces przed krakowskim Sądem Rejonowym ruszył w maju 2004 r. Po trzech latach zapadł wyrok - dwa lata pozbawienia wolności. Jednak Sąd Apelacyjny uchylił go i nakazał ponownie zająć się sprawą. W listopadzie 2010 r. Sobczuk został oczyszczony z zarzutów, by w marcu 2012 r., w trzecim już procesie, zostać skazanym na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. W czerwcu 2013 r. apelacja nie przyniosła oczekiwanych przez niego efektów, wyrok się uprawomocnił. - Nie poddaję się, bo dla mnie to nie był tylko proces karny, ale też próba odzyskania twarzy - przyznał skazany i zapowiedział, że sprawę przekaże do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Bogusław do dziś nie może otrząsnąć się z koszmaru, który przeżył. Przez jakiś czas wydawało się, że nie będzie już w stanie zaufać innej kobiecie. Ale jakby na przekór losowi, to właśnie dzięki miłości udało mu się wyjść na prostą - zakochał się, wziął ślub i ponownie został ojcem. W winę aktora nie wierzą jego przyjaciele - aktorka Anna Tomaszewska oraz poeta i malarz Jan Wołek - a sam zainteresowany przyznaje, że ten koszmarnie trudny czas przetrwał właśnie dzięki przyjaciołom.

- Ważni dla mnie ludzie, tacy jak moja siostra, Magda i grono moich przyjaciół, byli w szoku z powodu grozy i absurdalności oskarżenia, klęli tylko, że absurd może się aż tak urzeczywistniać - zdradził. I dodał: "Nigdy mnie nie opuścili. Nawet ci, o których myślałem, że się na mnie boczą, stanęli we wspólnym szeregu. Zobaczyłem, że nie jestem sam...".

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Bogusław Sobczuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama