Reklama
Reklama

Bartosz Żukowski w tarapatach. Jego sprawa trafi do prokuratury

Choć Bartosz Żukowski (48 l.) chciał zrobić coś dobrego, wszystko skończyło się dla niego nie najlepiej... Gwiazdor znany ze "Świata według Kiepskich" zaangażował się w pomoc zwierzętom, które miały być rzekomo zaniedbywane. Jednak takiego finału chyba mało kto się spodziewał. Sprawa ma zostać przekazana do prokuratury...

Bartosz Żukowski zaangażował się w pomoc zwierzętom

Przypadek Bartosza Żukowskiego jest głośno komentowany w sieci. 48-letni aktor znany ze "Świata według Kiepskich" chciał zrobić coś dobrego i pomagał w ratowaniu zwierząt. W ubiegłym roku wywiózł z działki pana Krzysztofa z Wodzisława Śląskiego dwie owce. Zwierzęta miały być zaniedbywane. 

Jak donosi "Super Express", teraz sprawa ma trafić do prokuratury.

Taki obrót spraw może być ogromnym ciosem dla Bartosza, który rozpoczął współpracę z "Pogotowiem dla zwierząt" ze względu na miłość do małych podopiecznych. Oto szczegóły.

Reklama

Bartosz Żukowski interweniował ws. owiec

Do pechowej interwencji miało dojść w 2022 roku. Pan Krzysztof przyjechał na swoją działkę i zobaczył wyłamaną bramę wjazdową. Nie było też owiec. Mężczyzna zadzwonił na policję i dowiedział się, że zwierzęta zostały mu odebrane, bo nie dbał o nie należycie - nie miały wody ani schronienia. Wśród osób, które zajęły się interwencją, był znany aktor.

Sprawa trafiła na wokandę. Zaangażowała się w nią fundacja "Polskie veto", która nagłośniła sytuację i zwróciła uwagę na swego rodzaju "samowolkę" ze strony aktora.

Głos w sprawie Żukowskiego zabrał prezes fundacji

"Pan Bartosz pod nieobecność pana Krzysztofa F. zabrał z jego posesji w Wodzisławiu Śląskim dwie owce, powołując się na "Pogotowie dla zwierząt". Rzekomo dla dobra zwierząt, podczas gdy owce były zdrowe i zadbane. O tym, że to pan Bartosz zabrał owce, zeznał sam założyciel "Pogotowia dla zwierząt". Ta organizacja już wtedy była w trakcie delegalizacji ze względu na liczne nieprawidłowości, oskarżenia o kradzież itd." - zdradził "Super Expressowi" Adam Kania, prezes zarządu fundacji "Polskie veto".

Następnie prezes zauważył, że do podobnych działań dochodzi regularnie i niekoniecznie z dobrych pobudek:

"Jest taki przepis, że gdy organizacje prozwierzęce zabierają zwierzęta, to mogą potem występować do miast o pieniądze na utrzymanie zwierząt. I ten przepis rodzi wiele patologii. Jest wiele organizacji, które dla zysku te zwierzęta zabierają. Ostatecznie sąd zdelegalizował to pogotowie".

Sprawa Bartosza Żukowskiego trafi do prokuratury?

Wiele wskazuje na to, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje. Sąd zlecał policji, by ustaliła miejsce pobytu pana Bartosza, ale się to nie udało. Sąd prawdopodobnie zrezygnuje z dalszych poszukiwań aktora, choć zwierzęta nie wróciły do właściciela.

"[...] Gdy już zapadnie wyrok w sprawie pana Krzysztofa, my jako fundacja zgłosimy sprawę pana Bartosza do prokuratury. (...) Nie może być tak, że ktoś zabiera zwierzęta, nie stawia się na przesłuchania i nie ponosi żadnej odpowiedzialności" - podkreślił prezes zarządu fundacji "Polskie veto".

Tabloid próbował skontaktować się z gwiazdorem, ale ten był nieuchwytny. 

Czytaj też:

Choroba odebrała Żukowskiemu radość z życia. Za popularność zapłacił wysoką cenę

Był o krok od stania się wielką gwiazdą. Dopiero po latach wyznał, czemu odrzucił rolę życia

Bartosz Żukowski pracuje w strasznych warunkach. Łzy same cisną się do oczu


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Bartosz Żukowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama