Wyznanie celebrytki wywołało prawdziwą burzę i spowodowało, że internauci wylali na nią wiadro pomyj, zarzucając jej, że próbuje się lansować na "modnym" ostatnio molestowaniu i jest w stanie powiedzieć wszystko dla chwili rozgłosu.
Taki obrót sprawy rozwścieczył samą zainteresowaną. Na swoim blogu zaapelowała więc, by - z szacunku dla ofiar - "nie wycierać sobie gęby" jej historią, gdyż nie czuje się ofiarą.
Zdradziła również więcej szczegółów...
Jak pisze, pierwszy raz molestowana była na prywatnych korepetycjach z chemii, gdy nauczyciel najpierw położył ręce na jej ramionach, a później delikatnie pocałował w kark. Była to sytuacja jednorazowa, po której Ania "zesztywniała" i wyszła z mieszkania.
Później molestowana była jeszcze "przez jakiś czas" na planie zdjęciowym przez "znajomego z planu filmowego".
"Ta historia trwała przez jakiś czas, niemniej jeszcze raz podkreślam - nigdy nie czułam się ofiarą! W swojej naiwności myślałam, że się przyjaźnimy, a kiedy oczekiwania wobec mnie wzrosły - stanowczo odmówiłam i zerwałam znajomość" - czytamy na annamucha.mamadu.pl.
Co ciekawe, to, że Mucha była molestowana, dotarło do niej dopiero po latach. Dziś ma nadzieję, że jej oprawca, czytając wynurzenia, oblewa się zimnym potem w obawie, że Anka zdradzi jego personalia.
Zobacz również:










