Ten widok rozdziera serca mieszkańców warszawskiego osiedla nieopodal Lasu Kabackiego. Wszyscy znają tutaj Agnieszkę Kotulankę, która przez 16 lat grała w popularnej telenoweli "Klan".
Trudno jest im patrzeć, jak aktorka od miesięcy, dzień po dniu, butelka za butelką stacza się na dno.
- Tygodniami chodzi w tym samym ubraniu, porusza się z trudem, powłóczy nogami, to dramat - mówi "Dobremu Tygodniowi" sąsiadka Kotulanki.
Rękę wyciągali do niej przyjaciele z serialu, produkcja "Klanu", dzieci, sąsiedzi. Jednak ona odtrąca każdą pomoc. Odcięła się od rodziny, nie wpuszcza do mieszkania znajomych. Tak jakby nie chciała, by ktokolwiek przeszkodził jej w planie autodestrukcji.
- Próbowaliśmy się z nią kontaktować, ale ona tego nie chce. Nie odbiera telefonu i nie wpuszcza nikogo do domu - tłumaczy Jacek Borkowski, kolega z "Klanu".
By mieć na alkohol, aktorka wyprzedała już część mebli. Co dzień wychodzi z pustymi butelkami do śmietnika, potem udaje się po kolejne do osiedlowego sklepiku.
- Wygląda coraz gorzej, alkohol ją wyniszczył. Kupuje butelkę i idzie do mieszkania, albo na górkę za blokami - opowiada sprzedawca.
Córka aktorki, Katarzyna Sas-Uhrynowska (28 l.), również zrobiła wszystko, by ratować mamę.
W oczach córki zawsze była silną kobietą, która wszystko poświęciła jej i bratu. Kiedy po rozwodzie Kotulanka wróciła z Kanady z dwójką dzieci, nie miała z czego żyć. Imała się różnych zajęć, robiła nawet swetry na drutach. Dbała bardzo o rodzinę, tym trudniej było córce patrzeć, jak mama zapada się w chorobie.
Bardzo przeżyła, kiedy Agnieszka zupełnie zerwała z nią kontakty. Katarzyna więc, w obliczu sytuacji wręcz tragicznej, postanowiła podjąć radykalne kroki.
W chorobie alkoholowej nie da się pomóc osobie uzależnionej, jeśli ona tego nie chce. Jednak można, choć jest to skomplikowana procedura prawna, kogoś takiego ubezwłasnowolnić i poddać przymusowemu odwykowi. Mogą to zrobić tylko najbliżsi. Właśnie nad takim rozwiązaniem zastanawia się córka.
Rozmawia obecnie w tej sprawie z prawnikiem oraz rodziną. W pomoc dla Kotulanki zaangażowała się też jej parafia na warszawskim Ursynowie.
Choć aktorka nie brała udziału w życiu religijnym, księża znają jej problem i podkreślają siłę modlitwy. Otrzymali też książki, tomiki wierszy i maskotki, jakie dla Agnieszki do redakcji przysłali czytelnicy "Dobrego Tygodnia". Przekażą je, jeśli tylko otworzy im drzwi...










