8 lat temu zmarł Zbigniew Wodecki. Jego biografia wciąż skrywa sekrety
Zbigniew Wodecki zmarł 22 maja 2017 roku, w trakcie jubileuszowej trasy koncertowej z okazji 40-lecia kariery. Kilka tygodni przed planowaną operacją zamówił u Jacka Cygana tekst do nowej piosenki. Już nie zdążył jej zaśpiewać…
Zbigniew Wodecki wiosną 2017 roku świętował 40-lecie swojej pracy artystycznej. Wybitny wokalista, kompozytor i multiinstrumalista przeżywał właśnie renesans swojej sławy, po wydaniu bijącego rekordy popularności albumu nagranego z Mitch&Mitch.
W trakcie jubileuszowej trasy koncertowej udał się do szpitala na zaplanowaną operację wszczepienia bajpasów. 3 dni po operacji przeszedł udar mózgu. Zmarł 22 maja 2017 roku.
Jeszcze przed pogrzebem artysty jego przyjaciele w porozumieniu z rodziną umówili się, że dokończą rozpoczęty przez niego jubileusz. Kilka tygodni wcześniej Wodecki zamówił u Jacka Cygana tekst do skomponowanej przez siebie piosenki. Nie zdążył jej zaśpiewać, jednak dzięki możliwościom techniki komputerowej w utworze rozbrzmiewa jego głos.
Po śmierci artysty, trzy spośród jego płyt znalazły się na szczycie list najlepiej sprzedających się albumów. Dwie z nich: "1976. A Space Oddysey" nagrana z Mithc&Mitch oraz "Złota kolekcja. Zacznij od Bacha" pokryły się platyną, a trzecia uzyskała status złotej płyty.
Jak tłumaczyła wtedy w rozmowie z "Faktem" Katarzyna Wodecka-Stubss, która przejęła prowadzenie Fundacji im. Zbigniewa Wodeckiego:
"Był artystą wszechstronnym, nie tylko śpiewał, ale też tworzył muzykę teatralną, oratoria, komponował utwory jazzowe, brał udział w dziesiątkach festiwali różnego typu".
Córka i żona artysty dbają o to, by pamięć o nim przetrwała. Dzięki ich staraniom skwer na krakowskich Plantach otrzymał imię zmarłego artysty, Poczta Polska wydała pamiątkowy znaczek, a Wodecki Twist Festiwal odbywał się co roku w Krakowie.
Mogłoby się wydawać, że o życiu i osobowości Zbigniewa Wodeckiego wiadomo już wszystko: w jakich okolicznościach poznał ukochaną żonę, która z czasem stała się pierwszą i najważniejszą recenzentką jego twórczości. Wszyscy wiedzą, że Wojciech Młynarski napisał tekst "Lubię wracać tam, gdzie byłem" na podstawie obserwacji domu Wodeckich i atmosfery w nim panującej. A nawet, że ulubioną potrawą muzyka był rosół.
Jednak, jak się okazuje, życie Wodeckiego było tak barwne i urozmaicone, że 8 lat po jego śmierci wciąż wychodzą na jaw nowe, zabawne wspomnienia
Zbigniew Wodecki był człowiekiem niezwykle aktywnym. Lubił pozostawać w ciągłym ruchu, bez przerwy kursował między rodzinnym Krakowem i Warszawą, gdzie miał koncerty i nagrania do "Tańca z gwiazdami" oraz "Twojej drogi do gwiazd".
Jak żartował, urlop ma tylko wtedy, gdy stoi w korku na szosie. Lubił też naśmiewać się ze swojego wieku. Jak tłumaczył, cytowany przez Plejadę:
"Trzyma mnie adrenalina, która wydziela się przy każdym występie. Ona powoduje, że mam 60 lat, a wyglądam na 59".
Był też znany z przywiązania do swojego wizerunku, zwłaszcza bujnej czupryny, z która się dumnie obnosił. Tylko raz porwał się na eksperyment. Za namową Krystyny Sienkiewicz zafundował sobie pasemka. Po wyjściu od fryzjera nikt go nie poznał. Wodecki wyciągnął wnioski. Jak zapowiedział, już nigdy nie zmieni fryzury. Jak tłumaczył, cytowany przez Plejadę:
"Mnie się to zwyczajnie nie opłaca, a na ponowne zrobienie kariery jest już niestety trochę za późno..."
Zobacz też:
Rodzina Wodeckiego podjęła trudną decyzję po jego śmierci. A jednak
Zbigniew Wodecki latami odmawiał śpiewania jednego ze swoich największych hitów. Powód zaskakuje
Mistrz od pszczółki Mai i wielkich melodii. Wspominamy legendę polskiej muzyki