Krystyna Janda w poruszających słowach o zmarłym mężu. "Do końca nie wierzyłam"
Krystyna Janda miała dwóch mężów. Pierwszym z nich był Andrzej Seweryn. Pozostali w związku małżeńskim od 1974 do 1979 roku. Za drugim razem poślubiła Edwarda Kłosińskiego. Niestety, choroba rozdzieliła ich w 2008 roku. W najnowszym wywiadzie aktorka nie kryła wzruszenia i otwarcie przyznała, że miała nadzieję aż do ostatniego momentu. "Szczerze mówiąc, do końca nie wierzyłam, że umrze" - uzewnętrzniła się.
Krystyna Janda to aktorka o wyjątkowej wrażliwości. Na przestrzeni dekad dała się poznać jako utalentowana artystka, której charyzma wzbudza zachwyt widzów w całym kraju. Co bardzo ważne, wiele emocji włożyła nie tylko w karierę, ale i związki. Szczególnie dużo miłości można było zauważyć w jej relacji z drugim mężem, Edwardem Kłosińskim.
Niestety, operator filmowy zmarł w 2008 roku, po niemal trzydziestu latach wspólnego życia.
Zakochani byli wyjątkowo zgranym duetem. Dziewięć lat po ślubie na świat przyszedł ich syn Adam. Rok później Jędrzej. Edward Kłosiński był nie tylko troskliwym ojcem, ale także ojczymem dla Marii, córki żony z jej pierwszego małżeństwa. Zmarł na raka płuc.
W najnowszym wywiadzie Krystyna Janda otwarcie wyznała, że do końca miała nadzieję, że ich wspólna historia potoczy się inaczej.
"Trudno mi o tym mówić. Byliśmy bardzo blisko do końca, w związku z tym nie było żadnej bariery między nami. Szczerze mówiąc, do końca nie wierzyłam, że umrze. Jestem chorobliwą optymistką i mnie się wydawało, że to będzie trwało. Niech to tak trwa, że on leży, będzie słaby, ale niech będzie przy nas. Niestety, skończyło się inaczej" - mówiła Krystyna Janda w podcaście Anny Puśleckiej "Gdy nikt nie patrzy".
Gdy aktorka została zapytana, czego nauczył ją mąż, odpowiedziała bez grama wątpliwości:
"Kochał mnie, przede wszystkim. Miałam przy sobie kogoś, kto bardzo lubił, jak grałam. Uważał, że jestem największą aktorką na świecie. Mówił: "wchodzisz, blask, za tobą ciemność". To jest dla kobiety stałym reflektorem, świecącym na nią" - przyznała.
Krystyna Janda podziwiała męża za wiele rzeczy. Według niej był człowiekiem nadzwyczajnym.
"Był człowiekiem nadzwyczajnym przez to, że nie lubił na siebie zwracać uwagi. Był racjonalistą, był spokojny. Wszystko potrafił zrelatywizować, nie było takiego nieszczęścia, którego nie mógł nam wytłumaczyć. Nauczył mnie skromności, pokory. Był wielkim artystą. Robił film za filmem - w Ameryce, w Niemczech, w Szwajcarii" - wymieniała.
W domu Krystyna i Edward mieli jasne zasady. Praca nie była dla nich ważnym tematem. Stanowiła dodatek do wspólnej codzienności.
"O pracy nie rozmawialiśmy w domu, bo mieliśmy małych synków i co ich to obchodziło, co my robimy. Staraliśmy się nie opowiadać o naszych problemach. Często razem pracowaliśmy, uwielbiałam, jak mnie fotografował... Mam dwóch synów, to jest najważniejsze" - uzewnętrzniła się, by po chwili podkreślić, że mąż nauczył ją dystansu i będzie mu za to już zawsze wdzięczna.
Czytaj też:
Krystyna Janda odsłoniła kulisy swojego życia. "Jestem osobą ciężko pracującą"
Wielkie poruszenie w willi Krystyny Jandy. Wszystko przez jej zmarłego męża