Kabareciarzem był kultowym, ale do roli ojca nie był stworzony. Prawda wyszła po latach
Choć syn Edwarda Dziewońskiego już 18 lat temu napisał książkę o swym sławnym ojcu, dopiero niedawno zdecydował się opowiedzieć o tym, jaki był "Dudek" prywatnie. Okazuje się, że w dzieciństwie nie widywał go zbyt często. Tak naprawdę poznał go dość późno. "O nic nie mam pretensji, ułożyło się, jak się ułożyło" - mówi dziś 71-letni Roman Dziewoński.
Edward Dziewoński był jednym z najpopularniejszych polskich aktorów drugiej połowy XX wieku. Był też cenionym reżyserem, założycielem i wieloletnim dyrektorem warszawskiego Teatru Kwadrat i twórcą słynnego kabaretu "Dudek". Miał 38 lat, gdy został ojcem. Roman to owoc jego związku z tancerką Niną Smoszewską.
"Kiedy rodzice się poznali, mama była już bardzo znana w artystycznym światku, a ojciec dopiero szukał swojego miejsca" - opowiadał Roman Dziewoński w rozmowie z "Retro".
Małżeństwo "Dudka" i Niny Smoszewskiej nie przetrwało próby czasu. Po rozstaniu Edward rzucił się w wir pracy. Roman w dorosłym życiu przyznał, że nie spędzali wtedy razem zbyt wiele czasu. Faktem jest, że kariera Dziewońskiego rozkręciła się na dobre, gdy aktor był już po czterdziestce i po rozwodzie. Właśnie wtedy zagrał Górkiewicza w kultowej "Eroice", po premierze której dołączył do grona gwiazd pierwszej wielkości.
"Jego aktorstwo było najwyższej klasy. Jeśli przyjmiemy, że w tamtym czasie na samym szczycie było 50 aktorów, to ojciec był wśród nich" - twierdzi Roman Dziewoński.
Prywatnie Edward był człowiekiem niezwykle sympatycznym i towarzyskim. Miał też jedną cechę, którą wyróżniał się na tle koleżanek i kolegów po fachu - o ludziach mówił tylko dobrze.
"O tych, których nie cenił, w ogóle nie wspominał. [...] W przyjaźni był bardziej wierny niż w miłości" - wyznał jego syn w rozmowie z Małgorzatą Jungst.
Kiedy w 1974 roku Dziewoński został pierwszym dyrektorem warszawskiego Teatru Kwadrat, Roman był już 20-letnim mężczyzną i dopiero zaczynał poznawać swego ojca.
"Teatr był naszą wspólną fascynacją. Odwiedzałem ojca w teatrze i kabarecie, poznawałem ludzi, którzy stali się legendą polskiej sceny. Obserwując, uczyłem się od nich. Przydało mi się to później i w pracy reżysera, i kiedy zacząłem pisać książki o ojcu czy innych artystach" - opowiadał po latach na łamach "Retro".
"Dudek" nie krył, że ma do siebie żal o to, że nie był wzorowym tatą. Syn nie ma jednak do niego o to pretensji.
"Ojca cenię za to, że był, jaki był. Nie próbował się zmienić, dopasować. On sformułował swój świat i w tym świecie czuł się znakomicie" - powiedział w cytowanym już wywiadzie.
O ile Edward nie był najlepszym ojcem, o tyle był wspaniałym dziadkiem. Z synem swojego syna miał naprawdę świetny kontakt.
"Piotr mógł chodzić do dziadka, kiedy chciał, bez zapowiedzi. Ja musiałem zadzwonić i się umówić" - stwierdził Roman Dziewoński w "Retro".
"Ojciec nie rozumiał i nie akceptował otaczającego go świata, a jednocześnie chciał się z nim porozumieć. Piotr mu w tym pomagał" - dodał.
Po rozwodzie z matką Romana "Dudek" przez prawie dwie dekady był singlem. Nie stronił od towarzystwa kobiet, ale z żadną nie chciał się wiązać "na dobre i na złe". Dopiero tuż przed 62. urodzinami zdecydował się na kolejny ożenek. Zakochał się w młodszej od niego lekarce, doktor Irenie Wilczyńskiej, którą poślubił i z którą był do końca swych dni.
Edward Dziewoński zmarł 17 sierpnia 2002 roku. Pół dekady później jego syn i wnuk wydali książkę poświęconą aktorowi. Zebrali w niej historie i anegdoty, które opowiedzieli im przyjaciele, znajomi i współpracownicy "Dudka". Musiało minąć kolejnych 18 lat, by Roman Dziewoński zdecydował się wyznać, że w dzieciństwie brakowało mu ojca.
"Ułożyło się nam, jak się ułożyło. Widocznie tak miało być" - powiedział w rozmowie z "Retro".
Źródła:
1. Wywiad z R. Dziewońskim, "Retro" (maj 2025)
2. Książka R. Dziewońskiego i P. Dziewońskiego "Dożylnie o Dudku", wyd. 2007
Zobacz też:
Prawda o "ślubie" Cichopek i Kurzajewskiego ujawniona