Maja Staśko przekazała radosną nowinę. „Tak długo o tym marzyłam”
Maja Staśko (35 l.) dała się poznać jako osoba o wyrazistych poglądach i chętnie wchodząca z konfrontację z innymi. Teraz jednak zrobiło się o niej głośno z zupełnie innego powodu. Aktywistka właśnie ujawniła, że po latach starań udało jej się zrealizować marzenie o macierzyństwie, a przynajmniej jest ono na dobrej drodze.
Maja Staśko, aktywistka, krytyczka i publicystka do tej pory znana była głównie z ciętego języka i medialnych pyskówek.
To właśnie ona mocno skrytykowała Annę Lewandowską po tym, gdy żona Roberta pokazała filmik z sesji, przedstawiający ją w pogrubiającym kostiumie i próbowała wmówić wszystkim, że to dowód na to, że popiera body positive. Staśko wytknęła jej wtedy brak empatii.
Lewandowską skrytykowało wówczas wiele osób, ale głos Mai wybrzmiał akurat dosyć donośnie. Do najsłynniejszych awantur medialnych z udziałem Staśko należy z pewnością ta z Krzysztofem Stanowskim. Po tym, gdy Staśko pochwaliła się, że otrzymała zaproszenie do jego programu Stanowski, ostudził jej zapał bezlitosnym wpisem:
"Już nie jesteś zaproszona, pzdr".
Od słowa do słowa, w dyskusję wtrącił się pisarz Jakub Żulczyk, który z całego serca życzył Stanowskiemu, by starł się z kimś chodzącym w naprawdę ciężkiej wadze. Rzeczywiście, Krzysztof krótko po tym został potraktowany w taki sam sposób przez producentów „Śniadania mistrzów”. Ledwo pochwalił się zaproszeniem, usłyszał, że nie jest już mile widziany w programie.
Staśko w ogóle przeszkadza wielu osobom. Kuba Wojewódzki i Piotr Kędzierski poświęcili jej jedną z audycji w Newonce. Radio, podczas której doszli do wniosku, że feminizm „wyklucza poczucie humoru, czytelność niuansów i konwencji”.
Ostatnio jednak o Mai Staśko zrobiło się głośno z zupełnie innej powodu. Jak ujawniła aktywistka, po latach starań udało jej się sprawić, że marzenie o macierzyństwie wreszcie nabrało kształtów.
Staśko przez długi czas była przekonana, że z powodu schorzenia, na jakie cierpi, ta droga jest dla niej na zawsze zamknięta. Postanowiła jednak się nie poddawać i rozpoczęła procedurę in vitro. Jak właśnie poinformowała, próba zakończyła się sukcesem:
„Tak długo o tym marzyłam! (...) Dziękuję za wasze wsparcie!”
Od tamtej pory Maja, jak sama relacjonuje na Instagramie, maniakalnie powtarza testy ciążowe, by upewnić się, czy rzeczywiście spełnia się jej marzenie i nerwowo reaguje na każdy, który pokazuje niewyraźny wynik. W tej sytuacji zdecydowała się na bardziej godny zaufania sposób. Jak zapowiedziała na Instagramie:
„Sprawdzimy, czy jest przyrost beta HCG, który służy do obserwowania wczesnej ciąży. To kolejny BARDZO ważny dzień. A jeśli przyrost będzie - będę najbliżej spełnienia TEGO marzenia z mojej dotychczasowej drogi”.