Magdalena Stępień powróciła do tematu zbiórki pieniędzy. "Nigdy więcej"
Magdalena Stępień (34 l.) trzy lata temu straciła ukochanego synka. Wcześniej przez wiele miesięcy walczyła o jego życie, błagając ludzi o pieniądze na leczenie Oliwiera. Jak właśnie ujawniła, nigdy nie poprosiłaby ponownie. Szokująco wyznała powody.
W styczniu 2022 roku Magdalena Stępień, modelka i uczestniczka 5. edycji "Top Model" zamieściła w mediach społecznościowych dramatyczny wpis. Jak poinformowała zrozpaczona mama, u jej ukochanego Oliwiera, podczas rutynowych badań, wykryto 12-centymetrowy guz na wątrobie. Okazał się złośliwy.
Jak zapewniała Magdalena Stępień na Instagramie, nic nie wskazywało na to, że jej pociesze cokolwiek dolega:
"Nie miał żadnych niepokojących objawów, rozwijał się prawidłowo, był zawsze pogodny, uśmiechnięty, ciekawy świata, nigdy na nic nie chorował!"
Stępień znalazła klinikę poza Polską, która podjęła się leczenia jej synka. Wstępny koszt terapii został oszacowany na kilkaset tysięcy złotych. Zorganizowana przez Stępień internetowa zbiórka pieniędzy przebiegła błyskawicznie. Wystarczył jeden dzień, by zebrać zakładaną kwotą, a potem się zaczęło…
W internecie pojawiły się opinie kwestionujące moralny aspekt przedsięwzięcia i pytania, czy modelka, chętnie chwaląca się zdjęciami z dalekich podróży i tata Oliwiera, piłkarz Jakub Rzeźniczak naprawdę nie mogli sami postarać się o niezbędną kwotę, w ostateczności nawet pożyczając od bogatych znajomych.
Niestety, chłopczyk zmarł w klinice kilka dni po swoich pierwszych urodzinach.
Stępień, obok żałoby, musiała mierzyć się z wątpliwościami innych ludzi, jakoby nie rozliczyła się z pieniędzy z internetowej zbiórki i, czy na pewno nie wydała ich na swoje fanaberie. Jak wyznała w podcaście "Tak Mamy":
"Ludzie odbierają mi nadzieję, że jeszcze mogę jakoś żyć. Ja bym się bała robić coś takiego, bałabym się mieć kogoś na sumieniu".
Z perspektywy czasu Stępień uznała proszenie ludzi o pomoc za największy błąd. W programie Mateusza Szymkowiaka ujawniła:
"Naprawdę wolałabym umrzeć, niż drugi raz prosić o pomoc ludzi po tym, co przeżyłam. To jest coś, co chciałam, żeby wybrzmiało".
Magdalena Stępień 3 lata temu, gdy padły wątpliwości, że mogła zawczasu zadbać o oszczędności na czarną godzinę, tłumaczyła, że osoby przed 30-tką rzadko wykazują się taką zapobiegliwością, bo raczej nikt w tym wieku nie zakłada, że będzie musiał mierzyć się z takim dramatem.
"Zabezpieczyłam siebie na tyle, ile mogłam. To samo powiedziałam mojej rodzinie, że nie chcę prosić nigdy już o pomoc. To nie wynika z tego, że ja się czegoś boję, że coś zrobiłam nie tak, tylko to, jakie miałam chwilami myśli, że już naprawdę myślałam, że to już jest koniec, że już nie dam rady, że tego nie dźwignę, to tylko ja wiem, co przeżywałam".
Po śmierci synka Magdalena Stępień postanowiła zaangażować się w pomaganie innym.
Zobacz też:
Magdalena Stępień skończyła 34 lata. Tak podsumowała pod palmą
Stępień zaniosła się łzami w "Królowej przetrwania". Teraz się tłumaczy