Reklama
Reklama

Zwycięzca "Milionerów" już wie, na co przeznaczy wygraną. Padł konkretny cel

Środowy odcinek "Milionerów" wywołał w telewidzach ogromne emocje. Tomasz Boruch (30 l.) odpowiedział na wszystkie z 12 pytani i zdobył główną wygraną, czyli milion złotych. Siódmy w historii programu zwycięzca zdradził, na co przeznaczy pieniądze. Oto szczegóły.

"Milionerzy": zwycięzcy, pytanie za milion

Tomasz Boruch jest siódmym zwycięzcą w całej historii "Milionerów". Dzięki udzieleniu poprawnych odpowiedzi na wszystkie 12 pytań dołączył zacnego grona: Krzysztofa Wójcika, który zdobył milion jako pierwszy (w 2010 roku), Marii Romanek (2018), Katarzyny Kant-Wysockiej (2019), Jacka Iwaszko (2021), Tomasza Orzechowskiego (2022) i Mateusza Żaboklickiego (2024).

Przygoda 30-latka z programem została podzielona na dwie części. We wtorek uczestnik usłyszał 11 pytań, natomiast na to najdroższe musiał zaczekać do kolejnego odcinka, bowiem, jak poinformował Hubert Urbański, zabrakło czasu.

Reklama

W środę Boruch usłyszał zatem jedno, jedyne pytanie, które brzmiało: "W jakiej cieśninie znajdują się dwie wyspy zwane wczorajszą i jutrzejszą, które dzielą niespełna cztery km, ale aż 21 godzin różnicy czasu?". Tomek postanowił skorzystać z pomocy publiczności, z której 65% opowiedziało się za odpowiedzią D, czyli Cieśniną Beringa.

"Dobra, nie będę przedłużał, dajmy szansę innym. Ostatecznie D" - powiedział uczestnik i już po chwili budowania napięcia przez Huberta Urbańskiego otrzymał czek na milion złotych.

"Milionerzy" od lat byli marzeniem Tomasza Borucha

Okazuje się, że 30-latek ma już za sobą wcześniejsze podejście do "Milionerów".  

"To było moje drugie podejście do "Milionerów", bo za pierwszym nie dostałem się do gry eliminacyjnej. Za drugim razem pojechałem do studia nieco "na przypale", bo stwierdziłem, że na pewno mi się nie uda i chciałem po prostu to odbębnić. Ale na miejscu się okazało, że na pytanie w rundzie "Kto pierwszy, ten lepszy" poprawnie odpowiedziały tylko trzy osoby, a mnie udało się to najszybciej. Wtedy trochę się zdziwiłem" - wyznał Tomasz Boruch w rozmowie z "Plejadą".

Wzięcie udziału w "Milionerach" było wieloletnim marzeniem 30-latka. Jak sam podkreśla, nie zależało mu na pieniądzach, tylko na sprawdzeniu swojej wiedzy. Nigdy nie próbował natomiast swoich szans w innych teleturniejach.

"Po prostu uznałem, że chcę się sprawdzić w "Milionerach", bo formuła tego teleturnieju najbardziej mi odpowiada. Oglądałem ten program w latach 2009-2010, później w okresie studiów przestałem i do czasu styczniowych nagrań rzadko go śledziłem. Więc nie przygotowywałem się do gry w taki sposób, jak wielu innych uczestników, którzy sumiennie oglądają a to "Milionerów", a to inne teleturnieje" - tłumaczył "Plejadzie".

Tomasz Boruch wygrał w "Milionerach". Na to wyda nagrodę

Siódmy w historii programu zwycięzca przyznaje, że przez długi czas nie dowierzał, że się udało.

"Miałem wrażenie, że to wszystko tylko mi się śni. To, że wygrałem, dotarło do mnie dopiero po jakimś czasie" - mówił.

30-latek nie mógł nawet podzielić się szczęśliwą informacją ze swoimi bliskimi, co wiązało się z konkretnym zapisem w umowie. Teraz jest już po wszystkim, a Tomek zdradził nawet, na co przeznaczy pieniądze zdobyte w programie:

"Nie wiem, czy to będzie interesująca odpowiedź, ale na pewno chciałbym spłacić kredyt, który zaciągnąłem na mieszkanie. Część pieniędzy oczywiście chcę przeznaczyć albo na schronisko dla zwierzaków, albo na fundację zajmującą się zwierzętami. Chciałbym też kupić sobie rower, bo jeszcze nie mam go tutaj, w Warszawie, gdzie mieszkam od czasów studiów" - zdradził 30-latek.

Zobacz także:

10 pytań z "Milionerów" [QUIZ]

"Milionerzy". Pytania za milion złotych z polskiej edycji teleturnieju [QUIZ]

Historyczny moment w "Milionerach". Zanim odpowiedział na pytanie o milion, zwrócił się do publiczności


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: "Milionerzy"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy