Reklama
Reklama

Żona Jana Nowickiego wyznała prawdę o śmierci męża. "Żył i umarł na swoich warunkach"

Informację o śmierci legendarnego aktora Jana Nowickiego wszyscy przyjęli z ogromnym smutkiem. Charyzmatycznego artystę, znanego dzięki występom w takich kultowych produkcjach jak "Wielki Szu", "Sanatorium pod klepsydrą" czy "Sztos", żegnali politycy, celebryci i przedstawiciele branży filmowej. Teraz o okolicznościach tragedii opowiedziała jego żona - Anna Kondratowicz.

Jan Nowicki zmarł w wieku 83 lat

Legendarny aktor Jan Nowicki zmarł 7 grudnia 2022 roku w wieku 83 lat. Artystę w mediach żegnali koledzy i koleżanki z branży, a także publicyści i dziennikarze. Artysta zmarł w nocy w swojej posiadłości w Krzewencie koło Kowala. To właśnie tam urodził się 5 listopada 1939 roku. Na jego nagrobnej płycie umieszczony został napis: "Żyć możesz wszędzie, umieraj, gdzie dom".

W myśl tego, jego pogrzeb odbył się w ukochanym Kowalu. Artysta nie chciał być pochowany ani na warszawskich Powązkach, ani w Krakowie, w którym spędził kilkadziesiąt lat swojego życia.

Reklama

Choć zmarłego aktora żegnali przedstawiciele świata polityki, filmu i show-biznesu, żadnego oficjalnego oświadczenia w tej sprawie nie opublikował jego syn - Łukasz Nowicki.  

Po pewnym czasie postanowił jednak przerwać milczenie i zamieścił w sieci osobisty wpis o swoim ojcu. Choć ich relacje nie były szczególnie bliskie, Łukasz Nowicki z wielkim sentymentem i przywiązaniem wspomina legendę kina.

Żona Jana Nowickiego zdradza przyczynę jego śmierci

Nigdy nie było tajemnicą, że Jan Nowicki prowadził nieszczególnie zdrowy tryb życia. Postępował według własnych reguł i nie zastanawiał się za bardzo nad konsekwencjami swoich nawyków.

"Był entuzjastą. Żył i - okazało się, że i umarł na swoich warunkach" - wyznała w rozmowie z dziennikiem "Fakt" Anna Kondratowicz. Jak sama przyznaje, bardzo ciężko znosi śmierć męża. Na szczęście może liczyć na wsparcie bliskich i przyjaciół, którzy często się z nią kontaktują.

"Otrzymuję dziesiątki telefonów, maili, mnóstwo serdeczności i wsparcia od wielu osób. Mamy bardzo dużo przyjaciół" - mówi.

Okazuje się, że Jan Nowicki zostawił po sobie rękopis, który prawdopodobnie wkrótce ukaże się drukiem:

"Mieliśmy już prawie gotową książkę do druku. Drugą część "Szczęśliwego Bałaganu". Na pewno się ukaże, bo to moja powinność, ale jeszcze nie teraz. Muszę się pozbierać i wszystko dokończyć z naszą graficzką. Ale książka ukaże się jeszcze w tym roku" - zapewnia Anna Kondratowicz.

Jan Nowicki chorował na miażdżycę

Choć wiadomość o śmierci legendy polskiego kina zaskoczyła wszystkich, okazuje się, że Jan Nowicki od lat zmagał się z problemami zdrowotnymi. O jego chorobie wiedzieli jednak tylko najbliżsi, bo aktor nie obnosił się ze swoim cierpieniem.

"To nie stało się nagle, bo od wielu lat chorował. Nie był zdrowym człowiekiem. Miał mnóstwo dolegliwości, ale to był gość z fasonem, charakterem, osobowością i nie epatował swoim cierpieniem. Nie cierpiał rozmawiać o chorobach, zwłaszcza publicznie. Uważał, że to jest bardzo nieeleganckie" - tłumaczy Anna Kondratowicz w rozmowie z "Faktem"

Jan Nowicki, choć serce miał w dobrej formie, chorował na miażdżycę, która doprowadziła do zatoru sercowo-płucnego, będącego bezpośrednią przyczyną śmierci artysty.

"Nie miał żadnej operacji kardiologicznej. Serce miał w niezłej formie. Natomiast miał miażdżycę, a ten planowany na połowę grudnia zabieg, miał udrożnić żyły i tętnice w prawej nodze. Lewą miał "naprawianą" w lipcu ubiegłego roku. Zmarł na zator sercowo-płucny. Niemniej jednak był to ogromny wstrząs. Palił 70 lat. Do końca. Kochał palić, kochał dobry alkohol, kochał smacznie zjeść" - podsumowuje Anna Kondratowicz.

Zobacz też:

Łukasz Nowicki może liczyć na wsparcie Idy Nowakowskiej po śmierci ojca 

Jan Nowicki, dzięki żonie Annie Kondratowicz, zaczął dbać o zdrowie

Pogrzeb Jana Nowickiego. Legendę kina pożegnał Marek Kondrat. Oto co powiedział

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: anna kondratowicz | Jan Nowicki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy