Znienacka Lewandowska pokazała się u boku męża. Wszyscy patrzyli tylko na jedno
Ostatnio wokół Lewandowskich jest jeszcze głośniej niż zwykle. Wszystko to za sprawą konfliktu z byłym już selekcjonerem Michałem Probierzem, w który wdał się światowej sławy piłkarz. Chwilę później Robert był widziany w stolicy, do której zawitał w jeszcze innej sprawie. Kolejnym razem towarzyszyła mu żona, Anna. Kiedy pokazała się przed sądem, wszyscy patrzyli tylko na jedno...
W ostatnich dniach Robert Lewandowski był jednym z bohaterów skandalu związanego z reprezentacją Polski. Media rozpisywały się o jego konflikcie z Michałem Probierzem, odsłaniały zaskakujące kulisy ich relacji i pilnie śledziły kolejne rozdziały "dramy", która rozwijała się w błyskawicznym tempie. Ostatecznie stało się to, co najwidoczniej musiało się stać - selekcjoner zrezygnował ze stanowiska.
Choć w sprawie wypowiedziało się mnóstwo osób niekoniecznie związanych ze światem sportu, dziwnym trafem Anna Lewandowska postanowiła zachować milczenie. Nie oznacza jednak, że zupełnie nie reagowała na wrzawę wokół męża: najpierw po prostu udostępniła dalej jego oficjalne oświadczenie, a później opublikowała wymowną wypowiedź innej osoby, która najwyraźniej najlepiej oddawała jej własny ogląd sytuacji.
Aż w końcu oficjalnie stanęła u boku ukochanego.
Afera z kadrą zbiegła się w czasie z obecnością Lewandowskich w Polsce. Gwiazdy przyleciały z Barcelony z uwagi na proces sądowy, który toczy się pomiędzy piłkarzem a jego byłym menedżerem, Cezarym Kucharskim.
Pierwszy raz "Lewy" pojawił się w warszawskim sądzie w czwartek, 12 czerwca, dosłownie na chwilę po tym, jak Probierz poinformował o odejściu z pracy. Nic dziwnego, że znajdujący się na miejscu dziennikarze pytali byłego kapitana o komentarz. Odziany w elegancki garnitur gwiazdor nabrał jednak wody w usta.
Kilka dni później, w poniedziałek, 16 czerwca, na rozprawie towarzyszyła mu żona, która pojawiła się tam w charakterze świadka. Nie da się jednak ukryć, że jej obecność miała też duże znaczenie wizerunkowe i tylko potwierdziła, że małżonkowie stoją za sobą murem i wspierają się, jak mogą.
Uwagę wszystkich zwrócił wówczas jej, jak zawsze nienaganny, wygląd. Na tę okazję fitnesserka założyła bowiem granatowy komplet garniturowy, czarny T-shirt, sandałki na obcasie i ciemne okulary. Wraz z mężem, który pokazał się w podobnym wydaniu, tylko w zestawieniu z białą koszulką i butami sportowymi, prezentowali się jak zwykle niezwykle stylowo.
Nie ma wątpliwości, że stylizacja 36-latki była mocno przemyślana i nastawiona na konkretny efekt.
"Anna Lewandowska wygląda jak adwokatka Roberta. Ma wizerunek pomiędzy profesjonalną a nowoczesną bizneswoman. Odcienie, które zostały wybrane, są kolorami powagi, zaufania, profesjonalizmu. Fryzura, makijaż, dodatki są kobiece, ale klasyczne. Często właśnie tak występują w sądzie adwokatki. To jest bardzo dobry wybór" - oceniła dla "Faktu" ekspertka ds. dress code'u Ewa Rubasińska-Ianiro.
Zwróciła też uwagę na jeden konkretny element - okulary przeciwsłoneczne.
"To klasyczna tarcza. Chronią przed spojrzeniami, ale też dodają charakteru. Oczy są zwierciadłem duszy, a te okulary to (...) [ochrona]. Jednocześnie dodają całej stylizacji gwiazdorskiego (...) [wymiaru]" - dodała.
Według niej dzięki butom z odkrytymi palcami całość stała się lekka, "nie aż tak mocno poważna". Dzięki nim Lewandowska zaprezentowała się jako osoba "godna zaufania i kobieca".
Zgadzacie się z tą opinią?
Zobacz też:
Lewandowski w centrum skandalu, a tu takie wieści od jego żony. Oto co wyprawia
Nieoczekiwanie Lewandowska wyznała ws. największego marzenia. Ludzie będą w szoku
Mama Lewandowskiego nie mogła tego przemilczeć. Znienacka jej wpis zniknął