Materiał zawiera linki partnerów reklamowych
Katarzyna Zillmann i Janja Lesar pocałowały się na parkiecie. Po "Tańcu z gwiazdami" znalazły się w centrum medialnej burzy
O występie Katarzyny Zillmann i Janji Lesar w minionym odcinku "Tańcu z gwiazdami" wciąż jest głośno w sieci. Wszystko za sprawą pocałunku, do którego doszło w trakcie wykonywania rumby. Czułości kobiet do dziś wzbudzają wiele emocji, a w sieci mnożą się komentarze na temat ich zachowania.
Tuż po występie w rozmowie z Pomponikiem Zillmann wyznała, że pocałunek nie był planowany.
"To teatr, choreografia, emocje. Tu się dzieją niesamowite rzeczy, ale dla nas to naturalne. Moja partnerka kibicuje całej tej misji i doskonale rozumie, o co chodzi. To praca, nie powód do zazdrości" - wyjaśniła wioślarka w rozmowie z naszym reporterem.
Oglądaj "Taniec z gwiazdami" w Polsat Box Go oraz w telewizji Polsat w każdą niedzielę o godzinie 19:55.
Zillmann wspomina pocałunek. Niczego nie żałuje
Temat pocałunku powrócił podczas prób do niedzielnego odcinka "Tańca z gwiazdami", w trakcie którego trenerce i wioślarce towarzyszyła będzie Anita Sokołowska znana z roli w serialu "Przyjaciółki", który z biegiem lat stał się niemalże kultowy.
Podczas prób panie udzieliły wywiadu, w którym wróciły wspomnieniami do gorących scen na parkiecie. Wówczas Zillmann zmierzyła się z pytaniem, czy gdyby mogła zmieniłaby wygląd poprzedniego występu, by uniknąć krytyki, która obecnie spada na nią i jej trenerkę.
"Ja jakby nie uważam, że to miało jakiś ogromny wpływ na całokształt, że ta bliskość, którą pokazałyśmy diametralnie zmieniła wydźwięk tej choreografii, więc ja absolutnie nie poświęcam temu czasu w głowie, czy miało tak być, czy nie miało. Było tak, więc miało tak być" - skomentowała Katarzyna Zillmann w rozmowie ze Światem Gwiazd.
Gwiazda "Tańca z gwiazdami" przyznała, że skrzydeł dodają jej pozytywne opinie osób, które doceniają jej odwagę.
"Jestem naprawdę przeszczęśliwa. To jaki mam feedback od tych osób, które potrzebowały takiej reprezentacji na ekranach, której po prostu wcześniej nie miały... Ja mogę wszystko przyjąć, naprawdę. Dużo mogę znieść tych wszystkich różnych skonfundowanych fanów, którzy gdzieś tam nie do końca rozumieją. Może jak to zobaczą raz, drugi, trzeci, to zobaczą, że to nic złego, co może wywoływać oburzenie" - dodała Zillmann.
Zobacz również:
Materiał zawierał linki partnerów reklamowych








