"Kolejne 365 dni" z kolejnymi złymi recenzjami
Trudno wymienić dziś polski film, czy książkę, która tak jak seria "365 dni" dzieliłaby widzów na oddanych wielbicieli i zagorzałych przeciwników. Zjawisko erotycznego thrillera można chyba porównać z filmami Patryka Vegi - choć widzowie je kochają, (prawie) wszyscy recenzenci - nienawidzą.
Wielu fanów ekranizacji książek Blanki Lipińskiej zarzuca krytykującym kolejne części "365 dni" brak dystansu i wyobraźni - recenzenci zamiast się bawić na zmysłowym filmie romantycznym, doszukują się w nim sensu, fabuły i dobrych dialogów. I niestety ich nie znajdują.
Wydaje się to jednak sporem nie do pogodzenia - kiedy jedni świetnie się bawią na pikantnym romansidle zmontowanym na podobieństwo teledysku, inni zgrzytają zębami i czują ogromne zażenowanie. Są też ci, którzy film oglądają żeby się pośmiać - i to nie z gagów, które przygotowali scenarzyści, raczej z ich nieudolnych starań, kiepskiej gry aktorskiej i drętwych dialogów.
A z jakimi opiniami film spotyka się w zagranicznych mediach? Sprawdziliśmy, co piszą o nim inni krytycy.
"365 dni" w zagranicznych w mediach. Recenzenci krytykują najnowszą cześć serii
Jessica Kiang z magazynu "Variety" wskazuje na antyfeministyczny wydźwięk filmu i zwraca uwagę na naiwnie napisaną postać głównej bohaterki. Dziennikarka kpi z najnowszej części erotycznej sagi i nie szczędzi złośliwości w swojej recenzji:
"Laura w końcu dochodzi do wniosku, że być może mężczyzna, który ją porwał i seksualnie zniewolił, a teraz próbuje śledzić każdy jej ruch, nie jest księciem z bajki, w którego uwierzyła. Do tego były potrzebne trzy filmy, nieudane małżeństwo z mafiosem, postrzelenie, utrata ciąży, wypadek samochodowy i jeszcze gorętszy oraz bogatszy facet, ale co tam. Niech żyje feminizm!"
Autorka kończy swój tekst życzeniami, aby trzecia część "365 dni" była już ostatnią - lecz zdaje sobie sprawę, że szanse na to są niewielkie, bowiem producenci na pewno nie przepuszczą okazji do zarobienia ogromnej sumy na kolejnych odsłonach cyklu
Nic dobrego o filmie nie ma też do powiedzenia recenzent filmowy serwisu thereviewgeek.com, który oglądając dzieło wyreżyserowane przez Barbarę Białowąs i Tomasza Mandesa czuł się jakby "seans trwał rok", w dodatku recenzent przyznaje, że według niego "aktorstwo jest słabe, historia żałosna, a dialogi... cóż, są po prostu okropne".
Natomiast Tani Chahl, recenzentka filmowego portalu The Envoy Webb, pisze natomiast, że film nie może zostać uznany za przewidywalny, bo... praktycznie w ogóle nie ma w nim fabuły.
Film jest pełny niepotrzebnie rozciągniętych i bezużytecznych scen seksualnych i sekwencji tanecznych. Fabuła i zakończenie nie mogą być uznane za przewidywalne po prostu dlatego, że w filmie prawie nie ma fabuły. W dodatku nie wywołuje on żadnych emocji.
Zarówno rodzimi, jak i zagraniczni recenzenci nie zostawiają na "Kolejnych 365 dniach" suchej nitki. Mimo tego, ekranizacja bestsellera Blanki Lipińskiej z miejsca wskoczyła do Top 10 najchętniej oglądanych produkcji Netflixa.
Zgadzacie się z opiniami krytyków, czy zdążyliście sobie wyrobić inne zdanie na temat najnowszej części erotycznej serii?
Zobacz też:
Maturzystki powołują się na "365 dni" w rozprawkach. Lipińska przeprasza
Druga część filmu "365 dni" Blanki Lipińskiej zmiażdżona przez krytyków
Premiera drugiej części filmu "365 dni: Ten dzień". Zwiastun już dostępny











