Reklama
Reklama

Wyszło na jaw ws. Adamczyka. Aktor mówi wprost, jest inaczej, niż ludzie sądzili

Piotr Adamczyk od kilku lat rozwija karierę równolegle w Polsce i za oceanem. Dzięki temu gwiazdor nie tylko zobaczył, jak wyglądają warunki pracy na zagranicznych planach, ale i przekonał się, na jakie stawki mogą liczyć aktorzy. I wygląda na to, że rzeczywistość jest o wiele mniej kolorowa, niż można by pomyśleć. Teraz już wszystko jasne.

Uznanie w Polsce mu nie wystarczyło. Adamczyk postanowił podbić Hollywood

Piotr Adamczyk pojawia się na małym i dużym ekranie od lat 90. W ciągu kilku dekad zdążył zaskarbić sobie sympatię widzów i zapewnić mocną pozycję w branży. Nie uniknął też jednak zaszufladkowania: najpierw jako Karol Wojtyła, a później bohater komedii romantycznych. Sukces na rodzimym rynku, ale i wiążące się z nim "łatki", nie zaspokoiły więc jego ambicji.

Za namową żony, Karoliny Szymczak, która sama od pewnego czasu świetnie radzi sobie w Hollywood, mężczyzna postanowił spróbować swoich sił za oceanem. Udział w castingach był dla niego odświeżającym doświadczeniem - w końcu tam nikt go nie znał i nie miał wobec niego żadnych uprzedzeń czy oczekiwań. Adamczyk mógł więc wreszcie polegać jedynie na własnych umiejętnościach i na konkretnym, jednostkowym występie, a nie na dotychczasowym dorobku czy emploi.

Reklama

"Tam bez żadnego obciążenia przyjmowano mnie do ról, do których wygrałem castingi, bo wydawałem się najlepszy" - mówił w ubiegłym roku w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

Adamczyk robi karierę w Stanach. Nie do wiary, czego mu zabraniają. "Musiałem się tego uczyć"

Chociaż Adamczyk nie gra w Stanach głównych ról, to jego dotychczasowe osiągnięcia już same w sobie są imponujące. Szerokim echem w kraju odbił się jego występ w serialu "Hawkeye", który pociągnął za sobą kolejne - pojawił się przecież w filmie "Spadające Gwiazdy" Gabriela Bienczyckiego i Richarda Karpali, kilkunastu odcinkach "For All Mankind" i paru w "Nocnym niebie" obok Sissy Spacek i J.K. Simmonsa.

To właśnie m.in. o tym ostatnim tytule gwiazdor wspomniał w najnowszym wywiadzie. Z jego słów wynika, że praca za oceanem wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce.

"Tam po zakończeniu ujęcia, gdy czułem, że się pomyliłem, mówiłem: 'I'm sorry'. Oni odpowiadali mi: 'Nie, nie przepraszaj! Wszystko, co robisz, jest super. Nie wolno ci przepraszać. To oni są dla ciebie'. Musiałem się tego uczyć. Sissy Spacek mnie chwaliła, a ja myślałem: 'Dlaczego ona to robi? Bo ja źle gram? Musi mnie podbudować?'. Bardzo musiałem walczyć ze złymi myślami, które miałem w głowie. Z drugiej strony ta przygoda (...) [pokazała mi], jak Amerykanie na to patrzą. Tam nie ma błędów" - mówił w podcaście "WojewódzkiKędzierski".

Wyszło na jaw ws. Adamczyka. Aktor mówi wprost, jest inaczej, niż ludzie sądzili

Granie za granicą pozwoliło mu też poznać obowiązujące tam stawki. Jest inaczej, niż ludzie sądzili.

"My żyjemy jakimś mitem ogromnych pieniędzy, które dostają gwiazdy, ale to tylko gwiazdy. Spełnianie amerykańskich marzeń to duża inwestycja. Aktorzy drugo- czy trzecioplanowi, którzy tam pracują, zajmują się innymi rzeczami. W Los Angeles każdy kelner, każdy kierowca jest aktorem" - wyjawił Adamczyk.

Często to zresztą właśnie z nimi musi rywalizować Polak. Ma jednak tę przewagę, że praca z kamerą to dla niego nie pierwszyzna.

"Za mną godziny spędzone na planach... Nie jestem zagubiony przed kamerą i na castingach to zauważają" - stwierdził parę lat temu w wywiadzie dla "Polityki".

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Piotr Adamczyk i Magda Gessler mają za sobą burzliwy romans. Niezwykłe, jak dziś wygląda ich relacja

Za namową żony poszedł do specjalisty. Diagnoza wiele mu wyjaśniła

Żona Adamczyka od lat zmaga się z chorobą. Zdominowała całe ich życie

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Adamczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy