Reklama
Reklama

Wyszła prawda o Żurnaliście. Trudna przeszłość, brak profesjonalizmu i długi...

Żurnalista, pomysłodawca i prowadzący popularnego podcastu unika pokazywania twarzy i podawania nazwiska. Kim jest Dawid Swakowski i co ma do ukrycia? Jak się okazuje, ciągnie się za nim burzliwa przeszłość…

Kariera Żurnalisty rozpoczęła się w czerwcu 2021 roku, gdy emisji doczekał się pierwszy odcinek podcastu „Żurnalista – Rozmowy bez kompromisów”. 

Dawid Swakowski: ulubieniec gwiazd

Podcast szybko awansował do pierwszej czwórki najpopularniejszych audycji serwisu Spotify, a gwiazdy garnęły się do tego, by zdradzić zakapturzonemu mężczyźnie swoje największe sekrety. 

Reklama

Żurnalista bowiem skrywa twarz pod daszkiem czapki i kapturem. Na swoim Instagramie najchętniej pokazuje wytatuowane kończyny, słowo „miłość” napisane po norwesku na brzuchu oraz rysunek serca z napisem „przepraszam”. Rzeczywiście ma za co przepraszać?

Przeszłości Żurnalisty postanowił przyjrzeć się Jakub Wątor, redaktor prowadzący "Spider's Web", a wyniki jego dziennikarskiego śledztwa opisały Wirtualne Media. 

Jak udało się ustalić, Żurnalista, jeszcze pod własnymi personaliami, początkowo planował zostać poetą. W 2017 roku wydał tomiki „Pamiętnik” i „Miłość po prostu”, a następnie „Źródło”, „ŚĆ” oraz  „Sny_z_Bournemouth / EP”. Po tym, gdy Dawid Swakowski postanowił zostać Żurnalistą, opublikował jeszcze  „Listy Żurnalisty” i „Dom łez”. Twierdzi, że jego książki zostały sprzedane w łącznym nakładzie 300 tys. egzemplarzy.

Żurnalista chciał zostać menedżerem gwiazd

Jako nastolatek Swakowski marzył o karierze rapera. Kiedy zorientował się, że nie ma na to szans, próbował swoich sił jak menedżer gwiazd. Zdaniem rapera Proceente, nie radził sobie zbyt dobrze. Jak wspominał artysta w rozmowie ze „Spider’s Web”, 

"Pojechaliśmy na jeden występ na Śląsk, ale nigdy się z tego z nami nie rozliczył. W międzyczasie inni koledzy z branży mieli z nim kontakt, słyszałem nieciekawe opinie i urwałem tę znajomość. On chciał być menedżerem, a zachowywał się, jakby sprzedawał na bazarze. Był nieprofesjonalny, po prostu zwinął się z kasą. Do dziś w głowie mi się to nie mieści". 

Żurnalista w rozmowie ze „Spider’s Web” nie wypierał się zarzutów. Wymienił jednak okoliczności, jego zdaniem, łagodzące. Jak wyjaśnił, potrzebował wtedy pieniędzy, żeby mieć gdzie spać , po tym, jak po wyprowadzce od matki nocował kątem u kolegów lub na klatkach schodowych:

"Jest mi wstyd.  Wymieniłeś wszystkie moje porażki, jak zobaczyłem tego maila, to zdrętwiałem. Nigdy się z tego nie tłumaczyłem, bo czułem ten wstyd codziennie. Dzisiaj jestem zupełnie kimś innym, każda z tych porażek nauczyła mnie czegoś".

Ostatecznie, jak sam wyznał, jego kariera menedżerska skończyła się tym, że „został pobity, rozebrany do bokserek i zostawiony 30 km od domu”. 

W 2013 roku wrócił jeszcze do pomysłu prowadzenia karier innych i został menedżerem żony współzałożyciela zespołu Virgin, Ewy Lubert,  wówczas robiącej karierę w modelingu. Jak zapewniał, nie zostały między nimi żadne niezałatwione sprawy finansowe.

Żurnalista: wloką się za nim niespłacone długi

Następnie Żurnalista próbował sił jako biznesmen i założył firmę odzieżową "miło(ść)", jednak nie zachwycił klientów jakością sprzedawanych bluz. W sierpniu 2021 r. firma została wykreślona z CEIDG. Zostało po niej osiem zaległych faktur na łączną kwotę 44 tys. złotych. 

Kolejnym pomysłem Swakowskiego był magazyn „Manager+”. Po publikacji kilku numerów drukiem, pismo przeniosło się do internetu, po czym zakończyło żywot nie rozliczając się z pracownikami i reklamodawcami. Jak wynika z opublikowanego przez Żurnalistę wyznania w mediach społecznościowych, jego późniejsze problemy były wynikiem trudnych doświadczeń w dzieciństwie:

"Czas się poznać i opowiedzieć prawdę. Jak stałem się tym, kim jestem. To będzie bolało, bardzo bolało, ale chcę wreszcie oderwać przeszłość od siebie. Nie chcę, by ktoś ciągle mnie straszył moją przeszłością. Wszystko zaczyna się w miejscowości, która ma około 2 tys. mieszkańców. Byliśmy bici przez ojca, nie mieliśmy co jeść. Przez jakiś czas gdzie mieszkać. Później był dom samotnej matki, po jakimś czasie dostaliśmy mieszkanie i wróciliśmy". 

W swoim wpisie odniósł się także do swojej działalności w charakterze menedżera. Ujawnił, że pierwszy zorganizowany przez niego koncert nie przyciągnął publiczności, na jaką liczył, a za drugim razem poszło jeszcze gorzej:

„Skończyło się tym, że jeden z moich "przyjaciół"  rozebrał mnie do samych bokserek i zabrał wszystkie ciuchy, bo nie miałem kasy. W następny dzień dostałem srogi wpier**l i nosiłem duże okulary przeciwsłoneczne, by zakryć twarz". 

Żurnalista przeprasza i obiecuje poprawę

Żurnalista postanowił nie ukrywać też kłopotów finansowych, w jakie popadł. Omawiając ten aspekt swojej przeszłości, tłumaczy się niedojrzałością:

"Miałem siedemnaście lat. Przychodzili do mojej mamy i mówili, że jestem im winny pieniądze. Walili w drzwi, a ja siedziałem skulony na strychu jak szczur i słuchałem krzyków. Obrażano mnie, wyzywano w internecie, a ja to przyjmowałem na klatkę, bo tu nie było argumentu. Nikt nie chciał rozmawiać. Każdy chciał pokazać siłę albo zobaczyć kasę". 

Pieniądze na spłatę długów postanowił zarobić w Norwegii, gdzie pracował jego przemocowy ojciec. Po powrocie do Polski musiał zmierzyć się z utratą dziadka, która wpędziła go w depresję:

"Po jego śmierci nie wróciłem do pracy. Leżałem na kanapie, patrzyłem się w sufit i płakałem. W międzyczasie rozstałem się z ówczesną partnerką, bo waliło się wszystko, brakowało nam szczególnie pieniędzy i spokoju. Zamieszkałem z przyjacielem, wynająłem pokój za 600 zł w Bydgoszczy i tam powstał Żurnalista". 

Jak wyznał Swakowski, długo towarzyszyło mu poczucie porażki i myśli samobójcze. Po tym, jak znalazł wreszcie pomysł na życie i karierę, zapewnia, że spłacił część długów i będzie kontynuował rozwiązywanie niezałatwionych spraw. Po publikacji artykułu w „Spider’s Web” wydał oświadczenie:

"Przepraszam. Zawiodłem. Rozczarowałem. Nie będę się tłumaczyć, że to "błędy młodości", że to moja naiwność, chęć lepszego życia. Od kilku lat spłacam swoje zobowiązania. Dodatkowo istnieją wierzytelności, które są sporne albo toczą się w tych sprawach postępowania sądowe. Media zarzucają mi, że ukrywam się przed wierzycielami pod pseudonimem, tymczasem sprawy przez nie nagłośnione dotyczą czasów, kiedy w przestrzeni publicznej występowałem jako Żurnalista, a jednoosobowa działalność gospodarcza zarejestrowana była na moje nazwisko, znane moim kontrahentom. Część wierzytelności już spłaciłem, jak te, wynikające z upadłości magazynu "Manager+". Spłaciłem długi wobec 18 osób, jeszcze przed zakończeniem postępowania sądowego. To była kwota 11 349,17 PLN. Nie uchylam się i nie będę się uchylać od żadnych zobowiązań. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by moja praca i postawa odbudowały zaufanie słuchaczy". 

Oba oświadczenia, zarówno to, dotyczące bolesnych wspomnień, jak i o spłacaniu wierzytelności, po kilku miesiącach zniknęły z Instagrama Żurnalisty. 

Zobacz też:

Kim jest Żurnalista? Go(ść) od łzawych tekstów w końcu się doigrał. Mamy jego twarz!

Żurnalista wyznał prawdę. Jest winny zarzucanych mu czynów? „Uciekałem jak szczur”

"Chciały mi udowodnić, że ja to na pewno zrobiłam przez łóżko". Klaudia El Dursi u Żurnalisty

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Żurnalista
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama