Weronika Marczuk urodziła córkę na początku 2020 roku, mając 48 lat.
Dziś przyznaje, że trochę późno została matką. Innym kobietom radzi, by nie zwlekały z decyzją o macierzyństwie.
Choć zawsze pragnęła mieć dziecko - pochodzi z licznej rodziny: ma 22 kuzynki, dziewięciu kuzynów, którzy mają swoje dzieci, niektórzy wnuki - zawsze potrzeby innych okazywały się ważniejsze.
Jej były na drugim, trzecim, dziesiątym miejscu. Z perspektywy czasu uważa, że był to ogromny błąd.
Najpierw kariera, a dopiero potem wszystkie inne sprawy... Jako Ukrainka chciałam udowodnić, że mogę w Polsce wiele osiągnąć, żeby mieć większe poczucie własnej wartości, ale teraz wiem, że nie należy spełniać oczekiwań innych, tylko trzeba myśleć o sobie - opowiada na łamach "Na Żywo".
Weronika Marczuk straciła ciążę
W swojej książce prawniczka wyznała, że była w bliźniaczej ciąży. Niestety, nie donosiła jej. Mówiąc o tym, chce pomóc innym kobietom, które przeżyły podobną tragedię. Powiedzieć im, że nawet po takim dramacie trzeba spróbować się podnieść i nie rezygnować z marzeń.
Moim bliźniakom, chłopcu i dziewczynce, zabrakło kilku tygodni do tego, żeby mogły żyć. Miały już swoje imiona, jedna chwila przekreśliła wszystko... - wspomina.
Pomógł mi mądry lekarz, mówiąc, żebym się nie poddawała i dała sobie kolejną szansę. Zrobiłam tak i w wieku 48 lat, dzięki in vitro zaszłam w ciążę i urodziłam zdrowe dziecko. Moje życie ma teraz inny wymiar - twierdzi.
Przebywanie z córką, obserwowanie, jak się rozwija, uśmiecha, zaczyna gaworzyć, Marczuk uważa za cud i najpiękniejszą rzecz na świecie. Jej zdaniem każdy człowiek powinien tego w pełni doświadczyć.
Nie ma niczego piękniejszego dla kobiety na tym świecie. Choć szanuję i taki wybór, że para nie chce mieć dzieci. Najgorzej jest wówczas, gdy jedno pragnie, a drugie nie chce. W związku każdy powinien być spełniony, nie można żyć tak, żeby zwracać uwagę tylko na potrzeby partnera - kończy.









