Materiał zawiera linki partnerów reklamowych
Nowa edycja "MBTM" tuż-tuż. Szykują się wielkie emocje
Dawid Kwiatkowski od kilkunastu lat z powodzeniem radzi sobie w branży muzycznej. W ciągu tego czasu wokalista dojrzewał nie tylko jako człowiek, ale i jako artysta. Jak dotąd nagrał on osiem albumów, zdobył parę nagród, wystąpił na wielu festiwalach i dał setki indywidualnych koncertów.
Dzięki gromadzonym skrupulatnie zawodowym doświadczeniom gwiazdor dysponuje dziś odpowiednimi kwalifikacjami do oceny innych. Dlatego też, obok Natalii Szroeder, Sebastiana Karpiela-Bułecki i Miuosha, od poprzedniej edycji zasiada w jury "Must Be The Music".
Oglądaj "Must Be The Music" w Polsat Box Go
Kolejna odsłona show zbliża się wielkimi krokami - jej startu należy się spodziewać wiosną przyszłego roku. Etap castingów został już zakończony, co skłoniło 29-latka do pewnych refleksji. Wprost wyjawił on, jakie są jego osobiste wrażenia.
Dawid Kwiatkowski już tego nie ukrywa. "Moje serce się uśmiechnęło"
Nie jest tajemnicą, że na pierwszym etapie styczności z talent show Polsatu decydującą rolę mają jurorzy. To ich "tak" lub "nie" wpływa na "być albo nie być" uczestników. Kwiatkowski w swoich ocenach stara się kierować przede wszystkim intuicją.
"Siedzisz, słuchasz i to serce ci podpowiada, czy kolor zielony, czy czerwony. Ja po prostu jestem wierny, nawet jak tam nie do końca się coś zgadza muzycznie, są jakieś niedociągnięcia, to jeśli moje serce się uśmiechnęło, przekazuję ten uśmiech dalej" - mówił w rozmowie z "Super Expressem".
Na ten moment gwiazdor nie chciał jednak zbyt wiele zdradzić na temat osób zgłaszających się do najnowszej edycji programu.
"Ta edycja wiele razy mnie zaskoczyła, może nie do końca pod względem muzycznym i talentu, ale niektórzy uczestnicy naprawdę ciekawi" - dodał.
Po chwili Kwiatkowskiemu jednak rozwiązał się język...
Kwiatkowski mówi wprost o "MBTM". "To jest przykre"
Wokalista nie mógł przejść obojętnie obok tematu tych, którzy zgłaszają się na castingi, a nie mają wystarczających umiejętności. Dawid nie może zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Wskazał nawet winnego.
"(...) Ja już mówię prosto z mostu, że to jest przykre. Przykre pod tym względem, że bliscy tych osób nie są w stanie ich jakoś uprzedzić [i odwieść od tego pomysłu - przyp. aut.] (...). Wiadomo, że dla telewizji to jest super, że przyjdzie ktoś taki właśnie pewny siebie, pewny swoich umiejętności, ale sam występ (...) nie dowozi tego talentu. No i co, co wtedy? Gdzie są ci bliscy, którzy powiedzą: 'ej, może nie do telewizji?" - tłumaczył.
Kwiatkowski przyznał, że sam może liczyć na podobne wsparcie od swoich przyjaciół, którzy potrafią szczerze ocenić efekt jego pracy, zanim wypuści go w świat. Jednocześnie ma nadzieję, że widzowie w takich przypadkach zgodzą się z werdyktem sędziów.
Kwiatkowski nie mógł tego przemilczeć. Wspomniał o tym na głos kilka razy
Osobną kategorią są z kolei osoby, które zgłaszają się do show tylko po to, by zaistnieć w przestrzeni medialnej. Kwiatkowski przyznał, że zwykle takie intencje wychodzą na jaw dopiero po występie.
Dla Dawida nie jest to łatwa sytuacja. Z jednej strony nie ma nic przeciwko, by być dla kogoś "trampoliną" do sławy, z drugiej czasami nie potrafi tego przemilczeć.
"Kilka razy faktycznie wspomniałem, że 'zabraliście miejsce komuś, kto naprawdę o tym marzy' (...). Jednocześnie wiem, na czym polega telewizja i że takie przypadki też są potrzebne dla całości programu" - podsumował.
Zobacz też:
Dawid Kwiatkowski dawno nie był tak szczęśliwy. Potwierdził nowinę. "Już jest przy mnie"
Doniesienia ws. Kwiatkowskiego ostatecznie się potwierdziły. Już nie ma mowy o plotkach
Materiał zawierał linki partnerów reklamowych








