W domu Bojarskiej-Ferenc panują konkretne zasady. Nikogo nie wpuści bez butów [POMPONIK EXCLUSIVE]
Mariola Bojarska-Ferenc lada moment świętować będzie 34. rocznicę ślubu. To właśnie 21 czerwca 1991 przysięgli sobie miłość z Ryszardem. Choć świata poza sobą nie widzą, to zdarza im się solidnie pokłócić. Oboje mają bowiem przyzwyczajenia i zasady, którym są wierni od lat. W rozmowie z Pomponikiem słynna gimnastyczka zdradziła, na co w swoim domu nigdy się nie zgodzi.
Mariola Bojarska-Ferenc i Ryszard Ferenc stanęli na ślubnym kobiercu 21 czerwca 1991 roku, po blisko trzech latach związku. Słynna gimnastyczka i jej mąż doczekali się razem syna, Aleksa. Dziennikarka była już wcześniej zamężna, jednak tamta relacja zakończyła się rozwodem. To sprawiło, że kobieta mocno stawia na siebie.
"Jesteśmy już 34 lata (...) po ślubie, a 37 lat jesteśmy razem. (...) Jestem kobietą, która mocno stąpa po ziemi, bo myślę sobie, a co będzie, gdyby ode mnie odszedł, a co będzie, gdyby umarł, bo różne rzeczy się mogą wydarzyć" - przyznała w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem ze Świata Gwiazd.
Choć partnerzy świata poza sobą nie widzą, to, jak przyznaje Bojarska-Ferenc, w ich codzienności nie brakuje kłótni.
"To włoskie małżeństwo. (...) Dzień bez kłótni nie istnieje. Może teraz już mi się mniej chce kłócić, ale zawsze mówię swojemu mężowi, że jak już (...) [przestanę być - przyp. red.] taka ekspresyjna, to - śmieję się - że by mi nie zależało" - ogłosiła w rozmowie z Pomponikiem.
Przy okazji dziennikarka zdradziła, o co najczęściej bywa przedmiotem kłótni w ich małżeństwie.
"Na przykład podobno wieszam ścierkę w kuchni w miejscu takim, który uniemożliwia otwieranie szuflady, i robię to 20 lat. Mój mąż przez 20 lat przesuwa ją piętro niżej, a ja piętro wyżej. A ja odwrotnie: że ręcznik nie jest złożony tak, jak ja lubię" - przyznała ze śmiechem.
W domu Marioli Bojarskiej-Ferenc i jej męża panują konkretne zasady. To dotyczy także ich gości. O co chodzi?
"Zakaz ściągania butów. Nie wpuszczam nikogo bez butów. (...) Jeśli mówimy o dorosłych ludziach, (...) jest absolutny zakaz. Słuchajcie, nogi jakoś tam brzydko u każdego z nas różnie pachną. Poza tym, buty są elementem stroju. No jak sobie wyobrażasz, że ja tutaj teraz przychodzę boso? Boso to ja mogę przyjść na przyjęcie na plaży i wtedy byłoby to fajne" - przyznała w rozmowie z naszym reporterem, Damianem Glinką.
Gimnastyczka podkreśliła, że obuwie jest przecież elementem stroju danej osoby, nie widzi więc żadnego sensu, w pozbywaniu się go.
"Przychodzimy do domu, w jakiejś pięknej sukience (...). Ja się na przykład wystroiłam, pięknie nakryłam strój i widzę te męskie skarpetki... I co, mówię: ściągaj buty, a tam na przykład dziura w skarpetce? No ja to bym na przykład w ogóle nie zjadła kolacji, gdybym zobaczyła jakieś obce stopy" - skwitowała.
Mariola Bojarska-Ferenc zaznaczyła też, że nie boi się, że goście swoimi butami mogliby uszkodzić jej podłogę. Jak sama przyznaje, dom to nie jest muzeum, najważniejsze, to czuć się tam swobodnie.
Zobacz także:
Nowe wieści ws. Elżbiety Dmoch. Sławna przyjaciółka zdobyła się na wyznanie
Wyszła na jaw prawda ws. małżeństwa Bojarskiej-Ferenc. Na rozwodzie płakali oboje